Jakub, mieszkaniec Gliwic, ma 18 lat i od dwóch lat planuje jedno: zda maturę i jedzie do Niemiec zarobić na ścigacza. "Zrobię prawo jazdy kategorii A i kupuję motocykl. Mam już upatrzony model" - opowiada DZIENNIKOWI. Dobrze wie, że musi się spieszyć. Jeśli nie zrobi prawa jazdy do końca roku, prawdopodobnie swoje marzenia będzie musiał odłożyć na półkę na kolejnych kilka lat.

Reklama

Gotowy jest już projekt zmian w ustawie o kierujących pojazdami. Za kierownicą najmocniejszych maszyn (mogących osiągnąć prędkość do 300 km/h) będzie mogła usiąść osoba, która skończy 24 lata. Jakub będzie mógł sobie zrobić co najwyżej uprawnienia A2 i kierować motocyklem o mocy 35 kW.

Ministerstwo przekonuje, że nie zamierza być pobłażliwe. "W czerwcu projekt trafi do Sejmu. Jeśli parlament szybko go zatwierdzi, nowe przepisy mogłyby wejść w życie już od nowego roku" - mówi przedstawicielka resortu Justyna Bracha-Rutkowska.

Według wielu ekspertów projekt był koniecznością. Informacje o pracach nad nim pojawiły się niemal równocześnie z kolejną tragedią. W Łódzkiem, w Czarnożyłach, rozpędzone kawasaki przejechało dwie idące poboczem dziewczynki. Siostry - 7-letnia Natalia i 11-letnia Kamila - zginęły na miejscu, a 22-latek kierujący motorem trafił do szpitala. Oblicza się, że tylko w ubiegłym roku motocykliści spowodowali 953 wypadki, w których zginęły 156 osoby. Eksperci, z którymi rozmawiał DZIENNIK, mówią co najwyżej, że ministerialne propozycje są niewystarczające.

"Ścigacze mają moc, są ciężkie. Niedoświadczony kierowca bez względu na to, ile ma lat, może nie opanować takiego motoru. To tak jakby wpuścić 18-latka za kierownicę TIR-a. Dramat murowany" - mówi szef szkoły jazdy Jocker w Wałbrzychu Bogusław Starybrat.

Restrykcyjne propozycje ministerstwa pojawiają się w czasie, gdy motocykli tak czy inaczej jest coraz więcej. Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motorowego w ubiegłym roku na zakup jednośladu zdecydowało się ponad 42 tys. osób. To o połowę więcej niż w roku 2006.

Do motoru trzeba dojrzeć

Reklama

Artur Grabarczyk: Czy podniesienie wieku dla motocyklistów do 24 lat to dobry pomysł?

SŁAWOMIR MOSZCZYŃSKI*: Zdecydowanie tak. Młodzi ludzie zaczynający przygodę z motorem mają za dużo energii w prawej ręce i zbyt chętnie dodają gazu. Od razu chcą jechać 170 km/h. Dlatego trzeba zdyscyplinować ich wyobraźnię.

A nie można tego zrobić podczas kursu?

Można skutecznie nauczyć techniki jazdy, zachowań, ale rozumu się nie da nauczyć. Dlatego trzeba mu zabrać możliwość jeżdżenia szybkim, mocnym sprzętem, pozwolić na niego wsiąść, jak będzie starszy.

Co to zmieni?

Wcześniej mogą pojeździć na słabszym sprzęcie, dorosnąć do mocy, przestać traktować drogę jak tor wyścigowy. A to jest, niestety, częsta przypadłość początkujących motocyklistów.

*Sławomir Moszczyński jest instruktorem specjalizującej się w szkoleniu motocyklistów szkoły jazdy ProMotor