Całe zdarzenie potwierdziła "Faktowi" menedżerka Szyca, Sylwia Diakowska. "Teraz czekamy na wyniki badań, wznowienie spektakli i powrót Borysa do pracy zależy od tego, co powiedzą lekarze" - mówi. "W najbliższym czasie Borys ma też rozpocząć zdjęcia do nowego filmu <Handlarz cudów>. Czy tak się stanie, uzależnione będzie jednak od lekarzy" - dodaje.
Do zdarzenia doszło w sobotę. Koledzy, którzy grają z Szycem w sztuce „Porucznik z Inishmore”, widząc, że aktor nie najlepiej się czuje, przerwali spektakl i wezwali pogotowie. Lekarz, który przyjechał do teatru, zbadał Szyca. Aktor nie chciał, by zabrano go do szpitala, dostał więc skierowanie na szczegółowe badania i pojechał do domu. Na drugi dzień czuł się jednak na tyle źle, że nie był w stanie wejść na scenę i niedzielny spektakl odwołano. Przyczyna zasłabnięcia nie jest znana, ale nie trudno się domyślić, że miał na to wpływ tryb życia aktora - spekuluje bulwarówka. Ostatni rok nie był dla niego najłatwiejszy. W lutym za jazdę po alkoholu stracił prawo jazdy. Dwa tygodnie temu jego ochroniarze pobili fotografa, który robił mu zdjęcia. W sprawie Szyca wszczęto postępowanie, aktor może usłyszeć zarzuty o uszkodzenie ciała i podżeganie do użycia przemocy. Najwidoczniej stres i zmęczenie dały mu się we znaki - komentuje "Fakt".