"Siedzimy na tykającej bombie zegarowej. W Polsce nie ma żadnych regulacji prawnych dotyczących monitorowania pracowników, co już niedługo może zaowocować lawiną pozwów. Ostatnio nie ma dnia, by któryś z naszych stałych klientów nie prosił o poradę prawną w tej sprawie" - mówi Sylwia Puzynowska, ekspert ds. prawa pracy w znanej kancelarii Baker & McKenzie.
Inni prawnicy przypominają, że choć w Polsce nie było jeszcze żadnej głośnej sprawy o naruszenie prywatności pracownika, to jednak jest to tylko kwestia czasu. Zwłaszcza po zeszłorocznym wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał zwolnionej z pracy Brytyjce Lynette Copland odszkodowanie. Kobieta straciła posadę w szkole za nadużywanie służbowego komputera i telefonu do celów prywatnych. Copland nie wiedziała, że jest sprawdzana. Trybunał w Strasburgu orzekł wtedy: monitoring w pracy jest dozwolony, ale nie może naruszać godności i prywatności pracownika oraz wymaga jego zgody. I przyznał Brytyjce rekompensatę w wysokości 9 tys. funtów.
Gorzką lekcję dostała od swojego pracodawcy 33-letnia Dorota, asystentka w dużej firmie ubezpieczeniowej w Warszawie. Kobieta otrzymała naganę z wpisaniem do akt za notoryczne korzystanie w godzinach pracy z czatów i społecznościowych serwisów internetowych. "Było mi głupio, ale nie mogłam protestować. Podejmując pracę, podpisałam przecież dokument, w którym zobowiązałam się do korzystania z poczty i internetu wyłącznie w celach służbowych" - mówi.
Taka sytuacja to jednak wyjątek, bo większość podglądanych przez szefów Polaków nie ma o tym pojęcia. A powinni, bo eksperci twierdzą, że rynek związany z kontrolą pracowników jest jednym z najszybciej rozwijających się, a jego wartość szacują na kilka miliardów złotych. "Systemy monitoringu fundują sobie nie tylko koncerny i duże firmy, ale także te całkiem małe. Niemal wszędzie są teraz kamery. To znak czasów i trzeba to zaakceptować" - mówi Jakub Bojanowski, partner w dziale zarządzania ryzykiem firmy doradczej Deloitte.
Zdobycze współczesnej techniki dają ciekawskim szefom niemal nieograniczone możliwości sprawdzania, co robią ich podwładni. "Pracownika można podglądać praktycznie cały czas. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak działa komunikacja elektroniczna. Tymczasem każdy kontakt, telefoniczny, internetowy czy e-mailowy, pozostawia ślad, który pozwala odtworzyć jego treść" - wyjaśnia Łukasz Baryła, prezes zarządu firmy informatycznej KB Telekom.
Do niedawna głównym celem monitoringu było zapewnienie bezpieczeństwa firmy, tak by nie wyciekały z niej ważne informacje i żeby nie ginęło wyposażenie. "Teraz chodzi bardziej o to, by zmusić pracowników do efektywniejszej pracy" - mówi Łukasz Baryła. Jako przykład podaje jedno ze zleceń, które ostatnio dostał. Pewien prezes kliniki dentystycznej zamówił u niego system kamer w gabinetach lekarskich, z których obraz może odtwarzać nawet w swoim domu. I kolejny przypadek: zarząd dużej firmy usługowej oprócz zainstalowania kamer w działach księgowości i sprzedaży zażyczył sobie również, by prezes na swoim monitorze mógł oglądać, co robi na swoim pulpicie konkretny podwładny. Pracownicy obu tych firm żyją oczywiście w błogiej nieświadomości. - My nie zastanawiamy się, czy coś jest etyczne. My realizujemy zlecenie. Odpowiedzialność spoczywa na zamawiającym - tłumaczy Baryła.
p
Magdalena Janczewska: Czy monitoring pracowników musi być jawny?
Sylwia Puzynowska*: Tak. Pracodawca ma obowiązek poinformować pracownika o kontroli, określić jej formę i cel. Informację tę najlepiej zawrzeć na piśmie w umowie o pracę i w regulaminie firmy. Jeśli tego nie zrobi, pracownik ma prawo pójść do sądu i żądać odszkodowania za naruszanie jego prywatności czy wręcz godności.
Czy pracodawca może czytać prywatne maile?
To zależy od tego, czy zaznaczył w regulaminie pracy, że poczta służy tylko do celów służbowych. Jeśli tak, ma prawo uznać, że wszystko, co przechodzi przez skrzynkę pracownika, jest elementem jego pracy. Podobnie z aktywnością w sieci. Jeśli w regulaminie znajdzie się zapis, że internet może być wykorzystywany wyłącznie do celów zawodowych, buszowanie na czatach czy "Naszej klasie" może być powodem zwolnienia.
A można montować podsłuch i kamery w biurze?
Podsłuch jest prawnie niedozwolony. Można wprawdzie nagrywać telefoniczne rozmowy służbowe, np. w infolinii banku, ale i pracownik, i klient muszą być o tym poinformowani. Natomiast pracodawca może kontrolować wykaz połączeń z telefonu służbowego i ich czas. Z kolei kamerę można zainstalować wszędzie poza sanitariatami i pomieszczeniami socjalnymi. Pracodawca musi jednak być w stanie to uzasadnić np. ochroną mienia czy względami bezpieczeństwa. Podglądać dla samego podglądania nie wolno.
Czy takie taśmy mogą być dowodem, jeśli pracodawca będzie chciał nas zwolnić za to, że się lenimy?
Jeśli wiemy, że kamera jest - tak. Jeśli udowodnimy, że nie wiedzieliśmy o jej istnieniu i że służyła jedynie podglądaniu nas dosłownie, to polski sąd nie powinien uznać takiego dowodu.
*Sylwia Puzynowska jest partnerem w kancelarii Baker&McKenzie
p
Niektóre metody monitoringu i inwigilacji pracowników
Moduł GPS zainstalowany w samochodzie służbowym. Pozwala na namierzenie, gdzie znajduje się pracownik, i prześledzenie trasy jego przejazdu.
Podgląd pulpitu komputera pracownika. Szef jest w stanie w każdej chwili sprawdzić, co akurat robi jego podwładny.
Rejestracja stron internetowych, na które wchodził pracownik, i licznik, który pozwala zmierzyć, ile czasu na nich spędził.
Zdalnie sterowane kamery, z których obraz odtwarza dowolny komputer. Umożliwia to szefowi kontrolę tego, co robią pracownicy, nawet gdy sam przebywa na wakacjach.