A nauka z historii wynika jedna - najskuteczniejszą metodą utrwalania nawyku czytania wśród wszystkich warstw społecznych jest zakazywanie lektury. Najlepszą promocją polskich książek jest cenzura, zabór, ostra akcja germanizacyjna czy rusyfikacyjna, totalitaryzm, czyli komuna, jednym słowem - porządna dyktatura ciemniaków.

Reklama

Niestety, na nic podobnego w najbliższej przyszłości nie możemy liczyć. Chyba. Pozostają nam drobne satysfakcje. Na przykład ja osobiście, jako przerośnięty sympatyk ruchu "Niewidzialnej Ręki", zwłaszcza niewidzialnej ręki rynku, z radością obserwuję znikanie księgarń.

W tej sytuacji tworzenie wszelkich kanonów lektur obowiązkowych czy tylko zalecanych, jest oczywiście, karygodne. Lektur trzeba zabraniać, zakazywać, książki powinny być jak papierosy opatrzone napisami "Czytanie zabija!". Czytanie szkodzi Tobie i Twojemu otoczeniu! Czytanie może wywołać nawyk samodzielnego myślenia, a także szereg innych groźnych chorób! Nie zaczynaj czytać, czytanie uzależnia! Oczywiście całkowitym zakazem lektury należy objąć tylko niektóre książki. Istnieje w polskiej literaturze całkiem spora lista tytułów zupełnie bezpiecznych, które nikomu nie zaszkodziły, nawet autorom.

Teraz spróbuję sformułować moją subiektywną listę powieści, sztuk, czy tomów poezji, które powinny być zabronione w pierwszej kolejności. Lista ta arbitralną decyzją redakcji została ograniczona do dwudziestu tytułów.

Pierwszym utworem, który powinien zostać zabroniony są oczywiście "Treny" Jana Kochanowskiego. Kontakt z tym utworem może młodemu człowiekowi brutalnie uświadomić nieuchronność śmierci. A to rodzi depresję i jest fundamentalnie sprzeczne z doświadczeniem czerpanym przez młodzież z mediów. A media, zwłaszcza elektroniczne, przecież nie kłamią.

Reklama

Dalej na liście utworów zakazanych powinny figurować utwory pornograficzno-satanistyczne "Pamiętnik znaleziony w Saragossie" Jana Potockiego i "Popioły" Stefana Żeromskiego. Zwłaszcza ten drugi autor jest w czołówce grupy polskich pisarzy, którzy zasługują na tytuł "człowieka o moralności alfonsa".

Natomiast jeśli chodzi o Tego, który "nie był i nie będzie sztandarem reakcji", zakazać należy zarówno "Pana Tadeusza", jak i "Dziadów". Zwłaszcza "Dziady" to utwór w części II i IV tak klerykalny, że prawie radiomaryjny. Natomiast część III stawia w bardzo niekorzystnym świetle ówczesną elitę. Dość powiedzieć, że największym szubrawcem jest Senator, sekundują mu Doktor, Damy i dystrybutor kałamarzy marki Pelikan - innymi słowy Salon. Jest tam zresztą paszkwilancka scena "Salon warszawski". Z tym obelżywym określeniem do tej pory nie potrafimy się uporać.

Reklama

Krasiński Zygmunt: "Nie-Boska Komedia"utwór mętny, reakcyjny, właściwie zbędny. Krasiński jako człowiek majętny, niezależny finansowo nie pisał dla pieniędzy. Trudno zrozumieć, po co w takim razie pisał w ogóle.

Juliusz Słowacki: "Balladyna" i "Kordian".Balladyna to jedna z licznych w polskiej literaturze kobiet-potworów. Sztuka powinna być zakazana już dawno. "Kordian" natomiast tylko pozornie jest utworem promującym turystykę zagraniczną, szczególnie alpinizm. Pod tym płaszczykiem autor przemyca treści wrogie, czasami wręcz antyradzieckie. Sienkiewicza nie ma co zakazywać, nikt już po jego książki nie sięgnie, zostały bowiem przeniesione na ekran, szczęśliwie na taśmie niepalnej i od tego nie ma odwrotu.

Absolutnie zakazana powinna być także "Droga donikąd" Józefa Mackiewicza. Na szczęście powieść ta chyba jest zakazana. Uczeń przyłapany na lekturze esejów Czesława Miłosza "Ziemia Urlo" czy Zbigniewa Herberta "Barbarzyńca w ogrodzie" powinien być relegowany ze szkoły z wilczym biletem. Za czytanie poezji wyżej wymienionych - karne przeniesienie do Ochotniczych Hufców Pracy (na pewno gdzieś jeszcze istnieją). Zwłaszcza za "Traktat poetycki" czy zupełnie skandalicznego "Pana Cogito".

Absolutnie zabronione powinny być sztuki Gombrowicza, zwłaszcza "Ślub". Podobny zakaz powinien objąć "Tango" Mrożka. Zakazałbym także czytania "Ziemi obiecanej" Reymonta, "Lalki" Prusa i "Złego" Tyrmanda.

I tak dotarliśmy do wyznaczonej przez redakcję liczby dwudziestu tytułów. Jako człowiek namiętnie i chętnie poddający się wszelkim nakazom i zakazom nie zamierzam wymienić ani jednego tytułu ponad wyznaczoną normę.