Tusk mówił, że od 26 lipca, kiedy pojawiały się pierwsze sygnały w tej sprawie, rządzący "do dzisiaj de facto nie wysłali ludziom informacji, że woda jest zatruta". - My wszyscy jesteśmy trochę jak te ryby w Odrze - dodał.
Lider PO przypomniał, że informacje w tej sprawie pojawiały się na Dolnym Śląsku już pod koniec lipca. - 26 lipca było już wiadomo, że Odra jest zagrożona katastrofą ekologiczną, już wtedy setki kilogramów śniętych ryb płynęło Odrą. 3 sierpnia była juz interpelacja poselska, jedna z liderek partii Zieloni, z naszej koalicji, złożyła interpelację, (...). Dzisiaj się dowiadujemy, że pan Błaszczak wysyła tam żołnierzy, kiedy Odra właściwie w całym biegu jest zatruta - mówił.
- Nie wiem, czy pamiętacie, ale oni zaczęli swoje rządy od tego, że w Janowie (Podlaskim), w najlepszej stadninie w Europie, padały konie. I kończą swoje rządy - bo jestem przekonany, że je kończą - ale popatrzcie za jak wysoką cenę - zwrócił się do zgromadzonych Tusk.
- Do władzy dorwali się ludzie, którzy myślą o swoich wpływach, pieniądzach i władzy, a w ogóle nie myślą o ludziach, nawet wtedy, kiedy zagrożone jest nasze środowisko naturalne, zdrowie i życie ludzi czy bezpieczeństwo Polski - mówił Tusk.
- Oni są gotowi czasami wysłać nam SMS-ami informację - wy tu w Jaktorowie się dowiadujecie, że będzie burza w Koszalinie, ale nie zdążyli od 26 lipca, kiedy pojawiały się pierwsze sygnały o ciężkim zatruciu drugiej największej rzeki w Polsce - oni do dzisiaj de facto nie wysłali ludziom informacji, że woda jest zatruta - kontynuował, mówiąc o alertach wysyłanych przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.
Jak dodał, "tu chodzi także o zdrowie, o bezpieczeństwo ludzi, którzy mieszkają nad Odrą, z tej Odry żyją".