Po Tomaszu Lisie - którego dawno temu nagrano, gdy wulgarnie beształ współpracownika - to samo spotkało Kamila Durczoka. Nagranie - od którego dosłownie więdną uszy - chyba nie podoba się pracodawcom Durczoka. TVN robi co może, by "soczyste" wideo wycofać z internetu.
>>> Tak Tomasz Lis obsztorcował współpracownika
"Nie wkur... mnie" - tak zaczyna konwersację ze swym współpracownikiem Kamil Durczok. Skąd ten wybuch? Nie chodzi o złe przygotowanie materiału - jak było w przypadku Lisa - ale o... brudny stół, za którym gwiazdor siedzi, gdy czyta wiadomości.
>>>Zobacz jak Kamil Durczok wydaje dyspozycje
"Od dwóch dni jest tak upier..., że tylko dlatego, że zlikwidowaliśmy ten jeb... przerywnik z góry, to jeszcze się to kur... uchowało" - tlumaczy koledze prowadzący "Fakty" w TVN.
Praca w telewizji jest stresujuąca. Zwłaszcza, gdy - jak ujął to dziennikarz - odpowiada się za to, co oglądają cztery miliony ludzi. A ponieważ Durczok jest jednocześnie menadżerem i dziennikarzem, to nie miał czasu na sprzątanie stołu. Tym bardziej, że właśnie pudrowała go wizażystka. Po kosmetyce twarzy był tak zły na brudny stół, że nie miał już siły na dalsze połajanki. Szepnął sobie tylko pod nosem: "uje... farbą czy nie wiem czym ku...".
TVN bardzo przejął się tą sprawą. Wycofywał filmy z serwisów takich jak youtube. Pisał listy z prośbami powołując się na... prawa autorskie. Taki list - podpisany przez specjalistę ds. Treści Multimedialnych w TVN S.A. - dostał właściciel serwisu blog.mediafun.pl.
Do internetu przedostało się nagranie z przygotowań do wejścia na wizję Kamila Durczoka. Burzy ono mit o radosnej atmosferze, która panuje w studiu telewizyjnym. Gwiazdy wcale nie bawią innych anegdotami, lecz w pośpiechu próbują okiełznać żywioł w studiu. To stąd te wulgarne wybuchy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama