”Polacy czują się uspokojeni, bo zewsząd słyszą, że z naszą gospodarką nie jest najgorzej” - komentuje badania Robert Gwiazdowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. ”I są na to poważne argumenty. Rząd twierdzi, że nasza gospodarka jest na plusie, gdy inne kraje odnotowują minusy, że nasz system bankowy jest bezpieczny, a oceny te potwierdzają poważne światowe instytucje ekonomiczne” - dodaje. Ci, którzy nie wierzą w podobne zapewnienia, też nie dramatyzują, bo - jak zauważa Gwiazdowski: ”Wciąż wszyscy pamiętamy znacznie ostrzejszy kryzys z czasów PRL i ten z początków okresu przejściowego”.
Kolejnym atutem Polaków, który pozwala im optymistycznie patrzeć na gospodarcze perturbacje, jest nasza przedsiębiorczość. ”Pod tym względem jesteśmy tuż za Amerykanami. Polacy zakładają własne firmy, pracują w nich, a jako właściciele, nie muszą obawiać się tak bardzo obniżek płac i zwolnień” - mówi Gwiazdowski.
Z kolei prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Społecznych przyznaje, że Polacy psychicznie dobrze znoszą kryzys, co nie oznacza, że nie rozumieją powagi sytuacji. Nasza gospodarka wyróżnia się na tle innych i Polacy to odczuwają. Dopuszczają jednak myśl, że może jeszcze dojść do perturbacji. ”A istnieją takie niebezpieczeństwa. Na przykład zamieszanie wokół stoczni. Jeśli upadną, będzie to oznaczało, że pracę w całej gospodarce straci około 100 tys. osób. Ponadto po wakacjach będziemy mieli zalew młodych ludzi na rynku pracy, którzy właśnie teraz kończą uczelnie. W ciągu kilku miesięcy może to być nawet 200 tys. absolwentów szukających zatrudnienia. Jeśli go nie znajdą, to oni i ich najbliżsi mogą deklarować już zupełnie inny poziom optymizmu wobec kryzysu” - przewiduje Kabaj.