Taki wyrok usłyszała 32-letnia Anna B., mieszkanka Stargardu Szczecińskiego, oskarżona o przywłaszczenie ok. 100 tys. zł z konta swego męża, przebywającego na wojskowej misji w Iraku.

Od połowy stycznia do końca października ub.r. Andrzej B. pełnił służbę wojskową w Iraku. Chciał zarobić na generalny remont mieszkania. Przez 10 miesięcy pobytu na misji odkładał na koncie pieniądze. Z żoną kontaktował się telefonicznie i mailowo - kobieta wysyłała mu zdjęcia synka i remontowanej kuchni.

Co miesiąc małżonka dostawała przelew w wysokości tysiąca złotych, żołnierz zostawił jej również dziewięć tysięcy złotych na wszelki wypadek. Twierdził, że nie potrzebowała więcej, ponieważ sama nieźle zarabiała.

Reklama

Przed wyjazdem mąż swoją kartę bankomatową zostawił w domu, nie upoważnił jednak żony do dokonywania żadnych transakcji. Po powrocie z misji stwierdził, że żona wyprowadziła się z mieszkania, z jego konta zniknęło ok. 100 tys. zł. Miesiąc później spotkał Annę B. z innym mężczyzną. O zdarzeniu zawiadomił prokuratorów.

Teraz Anna B. będzie musiała oddać cześć skradzionych pieniędzy. To bolesne, ale jeszcze bardziej dokuczliwa może być dla niej opinia, jaką cieszy się wśród mieszkańców Stargardu Szczecińskiego, od czasu gdy sparwa wyszła na jaw. Ci nie zapomną szybko, że jej mąż zarabiał pieniądze ryzykując życie, a ona tak po prostu sobie je przywłaszczyła i uciekła.