W dawnych czasach pieśń miała wyrażać nadzieje na odzyskanie niepodległości. Pod koniec XVIII wieku nasz kraj był bowiem podzielony przez zaborców i nie znajdował się na mapach świata. Tekst został napisany przez Józefa Wybickiego we włoskim miasteczku Reggio nel’Emilia, niedaleko Bolonii. W tym miejscu znajdował się obóz polskich legionistów, którzy mieli wspomóc kampanię napoleońską. Wybicki podobno tak wzruszył się widokiem polskiego wojska, że stało się to dla niego inspiracją do napisania pieśni, która dziś jest naszym hymnem państwowym. Miała ona powstać między 10 a 14 lipca 1797 roku. Jakie zagadki i ciekawostki kryje w sobie "Mazurek Dąbrowskiego"?

Reklama

Pierwsze wykonanie hymnu

Kto po raz pierwszy odśpiewał uroczystą pieśń? Zdania na ten temat są podzielone. Według Wojciecha Bilińskiego pierwsze wykonanie odbyło się na zebraniu oficerów legionów w rocznicę zburzenia Bastylii. "Mazurek Dąbrowskiego" miał odśpiewać sam Józef Wybicki. Istnieje także inna teoria autorstwa Juliusza Willaumego. Jego zdaniem prawykonanie nastąpiło 16 lipca w czasie defilady. Jest także grupa historyków, która uważa, że pierwsze wykonanie hymnu odbyło się 20 lipca. W tym dniu generał Jan Henryk Dąbrowski dokonał uroczystego zasadzenia Drzewka Wolności w Reggio. Która wersja jest prawdziwa? Tego się już raczej nie dowiemy.

Reklama
Reklama

Najczęstsze błędy podczas śpiewania w Dzień Niepodległości

Choć słów hymnu uczymy się już w szkole podstawowej, podczas jego wykonywania 11 listopada wiele osób popełnia błędy. Dzieje się tak nawet przy oficjalnych uroczystościach. Pomyłka pojawia się już w drugim wersie pierwszej zwrotki. Zamiast "Kiedy my żyjemy", śpiewamy "Póki my żyjemy". Sporą trudność sprawia także trzecia zwrotka. W trakcie wykonywania pieśni można usłyszeć aż dwie pomyłki. Okazuje się, że często mylimy rozbiór z zaborem śpiewając “Po szwedzkim rozbiorze” zamiast “Po szwedzkim zaborze”. Problematyczny jest też ostatni wers. Wiele osób śpiewa “Rzucim się przez morze” zamiast “Wrócim się przez morze”.

Tragiczna śmierć Polaków przy dźwiękach mazurka

"Mazurek Dąbrowskiego" wyrażał nadzieje Polaków na odzyskanie niepodległości kraju, który znajdował się pod rządami zaborców. Pieśń miała ogromne znaczenie dla patriotów, dlatego też towarzyszyła im podczas wielu ważnych wydarzeń i bitew zagrzewając do walki. Wykorzystał to generał Karl Friedrich von Steinmetz podczas francusko-pruskiej bitwy pod Gravelotte-Saint Privat. Została ona stoczona 18 sierpnia 1870 roku.

Pozycja pruskich wojsk była dużo słabsza. W krytycznym momencie zadecydowano o ataku na francuskie pozycje. W pułkach służyło wielu Polaków z ziem leżących na terenie zaboru pruskiego. Generał Von Steinmetz wpadł na pomysł podniesienia morale polskich żołnierzy i rozkazał orkiestrze wojskowej, aby zagrała "Mazurka Dąbrowskiego". Niemniej jednak atak przy dźwiękach naszego hymnu i tak zakończył się porażką wojsk pruskich.

Burzliwa historia rękopisu Wybickiego

Przez długie lata rękopis “Mazurka Dąbrowskiego”, którego oficjalna nazwa brzmiała “Pieśń Legionów Polski we Włoszech” znajdował się w rękach rodziny Józefa Wybickiego. Do 1944 roku był częścią kolekcji Johanna Rożnowskiego, potomka autora tekstu. Rożnowski zdeponował swoją kolekcję w Banku III Rzeszy w Berlinie rok przed zakończeniem II wojny światowej. W maju 1945 roku, wraz z wejściem do Berlina Armii Czerwonej, skarby zgromadzone w banku przeszły na stronę radziecką. Rękopis trafił zatem do ZSRR. Gdzie jest obecnie? Tego nadal nie wiadomo.

W 1992 roku sprawę próbowało wyjaśnić Stowarzyszenie Miłośników Tradycji “Mazurka Dąbrowskiego”. Jego przedstawiciele zwrócili się nawet do ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy. Podczas rozmów polsko-rosyjskich poruszono ten temat i wystosowano oficjalną prośbę. Czeka ona na rozpatrzenie od ponad 30 lat. Czy jest szansa, że rękopis wróci do Polski? Miejmy nadzieję, że tak kiedyś będzie.

Święto Niepodległości i błędna interpretacja ostatniej zwrotki

Dwa pierwsze wersy ostatniej zwrotki brzmią następująco:

Już tam ojciec do swej Basi

Mówi zapłakany

Można z niej wywnioskować, że mężczyzna wzruszył się do łez wieściami dotyczącymi Legionów. Okazuje się jednak, że ta interpretacja nie jest prawidłowa. Co ciekawe, sprawia problemy historykom już od dłuższego czasu. Pojawiają się też pewne nieścisłości, widoczne np. na grafice Juliusza Kossaka, gdzie osobą płaczącą jest ewidentnie kobieta, czyli Basia. Najprawdopodobniej nieporozumienia interpretacyjne wynikają z wykorzystania mowy potocznej. Józef Wybicki posługiwał się gwarą mazurską i do swoich tekstów wstawiał wyrazy w pisowni fonetycznej. Stąd zamiast “zapłakanej” pojawia się “zapłakany”, pomimo że chodzi o kobietę.

Zbliżające się Święto Niepodległości to doskonała okazja, aby przypomnieć sobie historię naszych symboli narodowych. Dzięki temu będziemy w stanie bardziej docenić ich wartość.