W okolicach Szklarskiej Poręby mieszkał od lat. Był pociechą dla mieszkańców, oswojony, spokojny. Chętnie pozował do zdjęć. Był lokalną gwiazdą.

Piszemy "był", ponieważ w niedzielny wieczór, 17 grudnia został zastrzelony. Konał na terenie prywatnej posesji, zabity przez mężczyznę, który miał "pomylić go z dzikiem". To jednak nie koniec dramatu: Bartkowi, bo tak nazwali jelenia mieszkańcy Szklarskiej Poręby, odcięto głowę i wypatroszono jego zwłoki. Dodatkowo głowa ma zostać ugotowana. Jak twierdzi strażnik łowiecki, z którym rozmawiała zoopsycholożka Izabela Kadłucka, prezes Fundacji Niech Żyją!, głowa Bartka musi zostać spreparowana, bo “inaczej sczernieje”.

Sekcja zwłok jelenia Bartka. "Wydobyto pocisk"

Reklama

AKTUALIZACJA. Jak 25 stycznia podała w swoich mediach społecznościowych Fundacja Niech Żyją!, przeprowadzono sekcję zwłok jelenia.

Reklama

"W tym momencie postępowanie prowadzone jest w sprawie zabicia zwierzęcia niezgodnego z przepisami Ustawy o ochronie zwierząt, Nasza Fundacja wykonuje tam prawa Pokrzywdzonego. Jeszcze nikt nie ma postawionych zarzutów. W toczącym się postępowaniu przeprowadzona została już sekcja zwłok Bartka, w trakcie sekcji wydobyto pocisk" - czytamy w podsumowaniu dotychczasowych działań w tej sprawie.

Reklama

"Od myśliwych typowanych jako osoby, które mogły dokonać zastrzelenia, zabezpieczono kilka sztuk broni, wykonywana jest obecnie opinia z zakresu balistyki (biegły wskaże z której broni padł strzał). Zabezpieczono nagrania z monitoringu. Obecnie przesłuchiwani są świadkowie" - czytamy we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych koalicji.

Usłyszał strzał. “Zobaczyłem jelenia, chwiał się na nogach, upadł”

Lokalny portal 23jgora.pl dotarł do pana Sebastiana, który był świadkiem dramatycznego zdarzenia.

- Zbliżała się północ, kiedy tuż za oknem usłyszałem strzał - mówił pan Sebastian. - Zobaczyłem przez okno doskonale znanego nam jelenia, zwierzę chwiało się na nogach i po chwili upadło. Kilkadziesiąt metrów dalej zobaczyłem światło latarki. Wyszedłem z domu i krzyknąłem w tamtym kierunku: “Co tu się dzieje?” - relacjonował.

- Nieznany mężczyzna odpowiedział, że strzela do dzików, ma zezwolenie i idzie po psa. Zapytałem jeszcze, dlaczego strzela do zwierzęcia, które stoi tak blisko mojego domu? Odpowiedział, że jemu wolno, że jest ogłoszenie na stronach internetowych miasta. Po czym zgasił latarkę i się wycofał. Mając świadomość, że mam do czynienia z uzbrojonym osobnikiem, nie goniłem go, choć poszedłem kawałek w tamtym kierunku. Niestety, rozpłynął się w ciemnościach- opisywał sytuację świadek.

Pan Sebastian zadzwonił po jeleniogórską policję. Służby jednak odesłały go do Polskiego Związku Łowieckiego.

Dzień później, bo 18 grudnia, Izabela Kadłucka w imieniu Fundacji Niech Żyją! złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Prezeska fundacji zawnioskowała między innymi o dowód z zeznań świadków, wykonanie analizy balistycznej, oraz o przeprowadzenie sekcji zwłok zwierzęcia przez biegłego sądowego.

Zastrzelony Bartek poruszył mieszkańców i internet

Strata Bartka była dla mieszkańców Szklarskiej Poręby i okolicprawdziwą tragedią. Śmierć jelenia obruszyła także internautów, którzy licznie komentowali tę sprawę na Facebooku.

Pan Adam pisał: "Miałem niejedną okazję spotkania tego jelenia jadąc do pracy. Piękny i duży, robił wrażenie. Dla mnie był wizytówką Szklarskiej Poręby". "Szkoda Bartka!" - czytamy w komentarzu pani Natalii.

"Jelonek był świetny, za pierwszym razem pomyślałem: łał, dopiero potem zorientowałem się, że to nie pierwszy raz się tu pojawia. Głupota, arogancja i bezmyślność ludzka przeważyła" - napisał pan Mateusz. Pani Anna zaznaczyła, że udało jej się spotkać jelenia dwukrotnie. "Robił wrażenie, mam nadzieję że sprawcę szybko znajdą" - skomentowała internautka.

Bartkowi odcięto głowę. "Zamierzają ją gotować"

Prezeska Fundacji Niech Żyją! postanowiła również porozmawiać ze strażnikiem łowieckim, zaangażowanym w tę sprawę. - Dowiedziałam się, że myśliwi odcięli zwierzęciu głowę i zamierzają ją gotować. Zapytałam zatem, z jakiego powodu, skoro ciało zwierzęcia jest dowodem w sprawie - mówiła Izabela Kadłucka.

- Myśliwy odpowiedział, że inaczej "sczernieje", "trofeum musi być spreparowane" i że tak się postępuje z "głową z polowania"- relacjonowała prezeska fundacji. Na argumenty łowczego miała odpowiedziała, że to nie jest "głowa z polowania", tylko głowa z przestępstwa i że musi ją zbadać biegły sądowy. - Na to myśliwy stwierdził, że "w głowie przecież nic nie ma" i "to był ostatni moment, żeby nie sczerniała" - cytowała rozmówczyni Dziennik.pl.

- Nie wiem, jaką wiedzę mają myśliwi, ale z pewnością mniejszą niż biegli sądowi, więc nie powinni samodzielnie oceniać, którą część ciała mogą odciąć zwierzęciu, które jest dowodem w sprawie - skomentowała działaczka.

Zwłoki jelenia wypatroszono. “Żeby nie zabrudziły lodówki”

Jak się okazało, jeleniowi nie tylko odcięto głowę, ale także wypatroszono jego zwłoki.

- Organizacje pozarządowe wielokrotnie wnoszą o przeprowadzenie dowodu w sprawie z sekcji zwłok zwierząt, różnych gatunków. Nikt nigdy nie patroszył zwłok, żeby przypadkiem "nie zabrudziły lodówki", jak argumentował tym razem myśliwy - wskazała.

Polowanie z narażeniem mieszkańców na niebezpieczeństwo?

Prezeska fundacji Niech Żyją! opowiedziała także, że kiedy udała się na policję, by złożyć w tej sprawie zawiadomienie, mundurowi dopytywali ją, "czy to na pewno sprawa dla prokuratury, a nie Polskiego Związku Łowieckiego". - Zapytałam, czy Polski Związek Łowiecki jest powołany do ścigania przestępstw - dodała. - To pokazuje, jaka jest mentalność w sprawie przestępstw dotyczących myśliwych. Myśliwi chcieliby sami prowadzić swoje postępowania dotyczące swoich członków - podkreśliła działaczka.

Jej zdaniem polowanie naraziło mieszkańców okolicy na niebezpieczeństwo, także ze względu na panującą ciemność.

- W tym przypadku bliskość polowania od zabudowań pokazuje, że polowanie odbyło się bez zachowania wymaganych przepisami prawa środków bezpieczeństwa i zasad ostrożności. Naraziło mieszkańców Szklarskiej Poręby na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zabronione jest również polowanie po zmroku, w nocy można polować tylko na dziki - powiedziała Izabela Kadłucka. - Zapewne zabicie oswojonego, łagodnego zwierzęcia nie było trudne - skwitowała.

Przypomnijmy, że prawo łowieckie (Dz.U.2023.1082) wprost zabrania strzelania do zwierzyny w odległości mniejszej niż 500 metrów od miejsca zebrań publicznych w czasie ich trwania lub w odległości mniejszejniż 150 metrów od zabudowań mieszkalnych. Takie zachowanie zagrożone jest karą grzywny do 5 tysięcy złotych.

PZŁ: Nie wiemy, czy to nasz członek, czy kłusownik

W rozmowie z redakcją Dziennik.pl Wacław Matysek, rzecznik prasowy PZŁ przekazał, że policja prowadzi w tej sprawie śledztwo. Mundurowi ustalają, kim była osoba, która oddała w kierunku jelenia śmiertelny strzał. - Do tej pory nie wiemy, czy to był członek Polskiego Związku Łowieckiego, czy kłusownik. Tego nie wiadomo - podkreślił. - Ten strzał był w nocy, do jelenia. W nocy, zgodnie z naszymi regulaminami, nie wolno polować na jelenie, tylko na dziki i drapieżniki - mówił.

Zapytany o głowę jelenia, stwierdził, że "może i została odcięta". - Trudno mi powiedzieć. Z tego, co wiem, tusza jest zabezpieczona - powiedział.

Jak podkreślił Wacław Matysek, okres przedświąteczny to okres wzmożonego kłusownictwa. - Dziczyzna jest w cenie, ktoś mógł sobie chcieć w prosty sposób dorobić. Za 130 tysięcy myśliwych nie odpowiadam, ale żeby ktoś zabił tak jelenia? Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Jeżeli był to myśliwy, to czeka go postępowanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym i sądem łowieckim - przekazał. - Takiej osobie grozi nie tylko utrata członkostwa w zrzeszeniu, ale i zabranie pozwolenia na broń, a także do 5 lat pozbawienia wolności - wymienił rzecznik PZŁ. -Jeżeli ktoś, kto wykonał ten strzał jest z naszego środowiska, powinien zostać z niego wykluczony- podsumował.

Policja zajmuje się sprawą, ustala biegłych

Redakcja Dziennik.pl skontaktowała się z policją, by zapytać o postępy w śledztwie.

- Prowadzimy postępowanie w kierunku artykułu 35. ustawy o ochronie zwierząt. 18 grudnia przyjęliśmy zawiadomienie, które złożyła prezes Fundacji Niech Żyją!. W tej chwili prowadzimy czynności procesowe w kierunku ustalenia osoby, która dopuściła się tego czynu. Weryfikujemy informacje, będą przesłuchiwani kolejni świadkowie - powiedziała podinspektor Edyta Bagrowska, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.

Ruszyła zbiórka na pomoc prawną

Fundacja Niech Żyją! opublikowała zbiórkę na pomoc prawną w sprawie jelenia Bartka: https://pomagam.pl/jelenbartek