Katowice: kontrowersyjny postój strażników miejskich

Wszystko wydarzyło się w poniedziałkowe popołudnie, 13 stycznia, na parkingu przed sklepem Biedronka przy ul. Radockiego w Katowicach. Pan Dariusz, przechodząc obok, zauważył, że straż miejska zaparkowała na miejscu oznaczonym dla osób z niepełnosprawnościami, mimo że w pobliżu były dostępne inne miejsca. Postanowił zwrócić uwagę funkcjonariuszom, co, jak sam relacjonuje, spotkało się z nieoczekiwaną odpowiedzią.

Reklama

Strażnik tłumaczył, że nie zauważył znaku, a poza tym, jako że są na interwencji, mogą parkować, gdzie chcą. Nie widziałem jednak żadnych sygnałów świetlnych, które mogłyby potwierdzić ich słowa – mówił mieszkaniec w rozmowie z "ESKĄ".

Choć miejsce parkingowe rzeczywiście było pokryte śniegiem, a poziome oznaczenia nieczytelne, znak pionowy był widoczny. Pan Dariusz podkreśla, że wystarczyłoby, aby strażnicy przestawili pojazd, zamiast wdawać się w długą dyskusję.

Eskalacja konfliktu

Podczas wymiany zdań do rozmowy włączył się starszy mężczyzna, który również poparł stanowisko pana Dariusza. Podkreślił, że w zaśnieżonych warunkach osoby z niepełnosprawnościami mają jeszcze większe trudności z poruszaniem się i powinny mieć zagwarantowany dostęp do przeznaczonych dla nich miejsc.

Jednak zamiast zakończyć sprawę, funkcjonariusze postanowili wylegitymować pana Dariusza, twierdząc, że ich działania są zgodne z przepisami. Gdy okazało się, że mężczyzna nie miał przy sobie dokumentu, na miejsce została wezwana policja. Ostatecznie mieszkaniec został ukarany mandatem w wysokości 100 zł za używanie wulgaryzmów. Pan Dariusz odmówił jego przyjęcia, a sprawa trafiła do sądu.

Stanowisko straży miejskiej

Reklama

Rzeczniczka Straży Miejskiej w Katowicach, Małgorzata Dołbecka, w tłumaczyła w komentarzu przesłanym portalowi, że funkcjonariusze przybyli na miejsce w związku ze zgłoszeniem dotyczącym nieodśnieżonego chodnika przed sklepem. Według niej, miejsce parkingowe dla osób z niepełnosprawnościami było zasypane śniegiem, a znak pionowy był odwrócony w przeciwnym kierunku, co mogło utrudnić jego zauważenie.

Funkcjonariusze nie mieli świadomości, że zaparkowali na miejscu dla osób z niepełnosprawnościami – zapewniła Dołbecka. Jednocześnie zarzuciła panu Dariuszowi, że w czasie interwencji zachowywał się agresywnie i używał obraźliwego języka, co zmusiło strażników do podjęcia dodatkowych działań.

Pan Dariusz nie zgadza się z wersją straży

Mieszkaniec Katowic stanowczo kwestionuje opis wydarzeń przedstawiony przez rzeczniczkę straży miejskiej. Twierdzi, że funkcjonariusze nadużyli swojej pozycji, a ich reakcja była niewłaściwa i nieprofesjonalna. Złożył skargę na ich działania oraz zawnioskował o udostępnienie nagrania z interwencji i służbowej notatki. Chce również uzyskać informacje na temat interwencji, którą rzekomo realizowali strażnicy.

Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie Sąd Rejonowy w Katowicach.