Wielkie zamieszanie wywołał wpis europosła na blogu, w którym ostro skrytykował obronę, w jaką twórcy wzięli Romana Polańskiego. "Gdyby wasz koleżka Romek najpierw upił a potem pobawił się doodbytniczo z waszą 13-letnia córką? Czy macie nasrane w tych waszych głowach?!" - pytał.

Reklama

>>> Czytaj więcej o ostrym wpisie na blogu Migalskiego

"Jestem zszokowana językiem Migalskiego" - wyznała Dorota Stalińska w TVN24. Jej zdaniem, wuroposeł ma najwidoczniej inne informacje na temat całej sprawy. Stalińska wymieniała powody, dla których podpisała się pod listem w obronie reżysera: nie był to gwałt, a stosunek za przyzwoleniem 13-latki, cała sprawa była zmanipulowana, sędzia złamał umowę, a dziewczynka, dziś już dorosła, wszystko "odszczekała". "Jestem skłonna uwierzyć w to, że Polański został uwiedziony przez 13-latkę" - dodała Stalińska.

"To, co pani powiedziała, jest dla mnie potwierdzeniem, że miałem rację, stawiając te bardzo mocne pytania" - ripostował Migalski. Denerwował się, że potępia się jego słowa i nazywa je obrzydliwymi. "Oburzający i obrzydliwy nie jest mój język, a czyn popełniony przez Romana Polańskiego. Skąd pani już teraz wie, jak było? Polański jest oskarżony o stosunek z dzieckiem. Proces powinien to wyjaśnić" - przekonywał europoseł.

Reklama

>>> Czytaj także: Osądzić Polańskiego. A potem ułaskawić

Stalińska nie pozostała mu dłużna. Zarzucała, że nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka jest rzeczywistość i do czego zdolne są 13-letnie dziewczynki. "Mój 20-letni syn by panu powiedział, jak nastoletnie dziewczynki pchają się do łóżka nie tylko 20-latkom, ale i 40- latkom" - mówiła wzburzona Stalińska. "Domagają się alkoholu, sameprowokują starszych mężczyzn" - wyliczała.

Na to Migalski zaczął pytać, czy taka sytuacja jest normalna, i czy powinna być akceptowana. "Według pani istnieje spisek przeciwko Polańskiemu. Są w nim władze i sądy USA, Szwajcarzy, dziewczynka i jej matka. Zapewne także ja i ktoś jeszcze" - ironizował Migalski. I już zupełnie na serio oskarżał środowisko twórców o przyznawanie sobie jakichśspecjalnych względów w ocenie moralnej.