Janusz Palikot, który w styczniu 2025 r. wyszedł na wolność po wpłaceniu 2 mln zł kaucji, jest podejrzany o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł. Wraz z Przemysławem B. i Zbigniewem B. został zatrzymany przez CBA 3 października 2024 r.

Janusz Palikot zwrócił się do inwestorów. "Trzeba przeprosić"

W rozmowie z "Gońcem" były poseł po raz pierwszy publicznie przeprosił za całą sytuację. — Jak się kogoś namawia i ktoś daje pieniądze, to trzeba przeprosić — powiedział Palikot. — Jeszcze w przeddzień zatrzymania byłem z inwestorem i dogrywałem warunki nowej umowy. Miałem cztery nowe umowy podpisane dotyczące nowego inwestora. W październiku 2024 r. prawdopodobnie odpalilibyśmy ten projekt na nowo — dodał. Jak tłumaczył, nie przepraszał wcześniej, bo do końca miał nadzieję na uratowanie biznesu.

Reklama

Dramatycznie wyznanie Janusza Palikota. "Jestem bankrutem, bezdomnym"

Reklama

W dalszej części Palikot opisał trudną sytuację, w której znalazł się po opuszczeniu aresztu. — Jestem bankrutem, bezrobotnym, bezdomnym. Pomieszkuję u znajomych. Ludzie często, mając mieszkanie w Warszawie czy dom, wyjeżdżają do jakiegoś innego domu w Polsce albo za granicę, i wtedy ja korzystam z tego, mieszkam w ich domach. Mnie teraz nie stać na wynajęcie mieszkania – przyznał.

Palikot uderza w Wojewódzkiego. "Żadnej klasy, żadnej chęci pomocy"

W wywiadzie Palikot krytycznie odniósł się również do Kuby Wojewódzkiego, z którym przez lata współtworzył markę alkoholi. — To fajny człowiek do towarzystwa, ale jest niesamowicie skoncentrowany na sobie. Bardzo nieładnie się zachował w tej sprawie, żadnej klasy, żadnej chęci pomocy — stwierdził. — Jego oświadczenie (po wybuchu afery — red.) było sprytne, on próbował zdjąć z siebie odpowiedzialność. Przy czym on nie ponosił odpowiedzialności finansowej. On się zajmował marketingiem – dodał.

Palikot opowiadał również o swojej codzienności po opuszczeniu aresztu i traumatycznych doświadczeniach z pobytu w więzieniu. – 700 osób krzyczy: 'kur… jeb…!', bo dowiedzieli się, że przyjechał nowy pedofil. Przez godzinę słyszy pan zwierzęcy wrzask i myśli, że zaraz ściany pękną, dojdzie do samosądu. To przerażające – powiedział.