Katarzyna W. w 2012 roku zabiła swoją sześciomiesięczną córkę. O sprawie zrobiło się bardzo głośno. Początkowo matka Madzi z Sosnowca, bo tak też była nazywana przez opinię publiczną, twierdziła, że jej córka została porwana.
Katarzyna W. została skazana na 25 lat
Ruszyła wówczas akcja poszukiwawcza. Policja przeczesywała teren wokół miejsca, w którym miało dojść do rzekomego porwania. Po kilku dniach Katarzyna W. wyznała, że dziecko wypadło jej z rąk i uderzyło o próg głową. W trakcie śledztwa okazało się, że doszło do zabójstwa małej Madzi.
Katarzyna W. została skazana na 25 lat więzienia. Karę skończy odbywać w 2037 roku, ale już w 2032 roku będzie mogła ubiegać się o warunkowe zwolnienie. Okazuje się, że mama Madzi z Sosnowca ma na koncie ogromny dług. Nawet, gdy wyjdzie na wolność, będzie musiała go spłacić.
Matka Madzi z Sosnowca ma 141 tys. zł długu
Z informacji "Faktu" wynika, że zadłużenie Katarzyny W. wynosi ponad 141,5 tys. zł. Od stycznia 2024 roku kwota ta zmniejszyła się tylko o około 4,5 tys. zł. Albo Katarzyna W. nie pracowała zbyt długo, albo zarobione pieniądze przejadła na tzw. wypiski, robiąc sobie zakupy w kantynie i wydając pieniądze na własne potrzeby – mówi w rozmowie z "Faktem" pracownik służby więziennej.
Dług Katarzyny W. to kwota, którą sąd obciążył ją za koszty poniesione przez prokuraturę i policję. Pierwotnie było to 118 tys. złotych, ale doszły do tego odsetki. Przez pewien czas matka Madzi z Sosnowca pracowała i zarabiała szyjąc ścierki. Nie wiadomo, czy nadal pracuje, bo zastrzegła sobie prywatność, co oznacza, że służba więzienna nie może udzielać informacji na jej temat, w tym tych dotyczących jej zatrudnienia.
Ja wyjaśnia rozmówca "Faktu" skazani pracują za najniższą krajową, która obecnie wynosi 4,6 tys. zł brutto. Połowa zarobku gromadzona jest na tzw. funduszu skazanego, pozostałą pobiera komornik albo otrzymuje ją pracownik. Jak stwierdza wielu skazanych nie przejmuje się długami i często unika pracy np. stymulując chorobę.
Co matka Madzi z Sosnowca zrobi ze swoim długiem?
Jego zdaniem Katarzyna W. będzie pisała pisma o umorzenie długu. Może to zrobić już podczas odsiadywania kary i tłumaczyć brakiem pracy. Oni grają rolę ofiar, że chcą pracować, ale robią wszystko, by nie mogli pracować. To jest błędne koło. Dług pójdzie za nią, na wolności będzie pracowała na czarno i tak będzie udawała, że nic się nie stało, a ona nie ma dochodów – uważa pracownik służby więziennej w rozmowie z "Faktem".