Andrzej Duda kończy dziesięcioletnią kadencję na stanowisku głowy państwa. W listopadzie 2020 roku Jakub Żulczyk, autor książek "Ślepnąc od świateł" i "Wzgórze psów" zamieścił w sieci wpis, w którym skomentował słowa Andrzeja Dudy skierowane do Joe Bidena po wyborach prezydenckich w USA.
Jakub Żulczyk nazwał prezydenta "debilem". Skończyło się w sądzie
Andrzej Duda pogratulował wówczas Joe Bidenowi "udanej kampanii". Swój wpis Żulczyk zakończył zdaniem: "Joe Biden jest 46. prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem". To był początek jednej z najgłośniejszych rozpraw sądowych. Pisarz nie przyznał się do winy.
Postępowanie zostało umorzone przez Sąd Okręgowy w Warszawie 10 stycznia 2022 roku. Czyn uznano za nieszkodliwy. W kolejnych instancjach - we wrześniu 2022 roku w Sądzie Apelacyjnym i 23 maja 2023 roku w Sądzie Najwyższym decyzja została podtrzymana. Uznano, że w kontekście całej wypowiedzi słowo "debil" nie stanowiło przestępstwa.
Jakub Żulczyk zamieścił wpis. Tak podsumował prezydenturę Andrzeja Dudy
Teraz Jakub Żulczyk zamieścił w sieci wpis, w którym podsumował prezydenturę Andrzeja Dudy. W nieco ironiczny sposób nawiązał do sytuacji sprzed kilku lat.
Napisał, że dziś z jego ust nie padłyby takie słowa, bo przyniosły mu więcej problemów niż pożytku. No to się żegnamy, panie Prezydencie. Los splótł nas ze sobą w komiczny w sumie sposób. Gdybym mógł cofnąć czas, nie nazywałbym Pana debilem. Miałem z tego same uciążliwości i nieprzyjemności. Panu też nie było miło, jak mniemam. W wywiadzie dla Interii potwornie się pan wkurzył. No ale, panie Prezydencie - nie składając wtedy Bidenowi gratulacji zachował się pan, no nie przymierzając, no wiadomo jak - napisał Jakub Żulczyk.
Jakub Żulczyk pisze do Andrzeja Dudy. "To wszystko trzeba pochwalić"
W dalszej części swojego wpisy pisarz wspomniał m.in. o "grze w relacjach z Amerykanami" i "wywłaszczeniu TVN".
Odrobił Pan to później, przecież to nie jest tak że Pan tylko robił miny i rapował, a teraz sprzedaje za prawie 200 zł swoje napisane przez ghostwritera wspominki z autografem. To nie jest jedyne dziedzictwo pana prezydentury. Wyczuł pan, że Biden prezydentem został fartem, że pomógł mu Covid i że jego prezydentura to tylko antrakt w wielkim populistycznym zwrocie w USA. Grał pan w relacjach z Amerykanami na polski interes narodowy, dobrze robił, próbując ze wszystkich stron zadzierzgnąć relacje z Trumpem. Od początku bezwarunkowo wspierał pan Ukrainę, nie dopuścił do ogromnej draki jaką byłoby wywłaszczenie TVN. Chciał pomagać seniorom i niepełnosprawnym. To wszystko trzeba pochwalić - czytamy.
Jakub Żulczyk wbija szpilę prezydentowi. "Bredził o węglu, ułaskawiał szuje..."
Nie zabrakło kolejnych ostrych słów krytyki. Żulczyk stwierdził, że odejście Andrzeja Dudy z urzędu "jest dla niego osobistą ulgą, bo jego własne nazwisko przestanie być utożsamiane z publiczną obelgą".
No ale okropieństwa gadał pan o ludziach LGBT, straszne. Bredził o węglu, który nie szkodzi klimatowi. Ułaskawiał szuje, chociaż to akurat może sobie przypisać każdy polski prezydent. No dobra, ale tylko Pan chował ich w pałacu. Dawał się wkręcić ruskim trollom. Bezwstydnie, acz dzielnie walczył pan z językiem angielskim, i zawsze przegrywał. Strasznej Pan narobił siary, i to nie raz i nie trzy. (...) Koniec pańskiej prezydentury to dla mnie duża ulga. Moje nazwisko przestanie być w końcu traktowane jako szyfr do obrażania prezydenta. Mi tam się nie chce już pana obrażać. Pańskiego następcy również, chyba że na wejściu Pana przelicytuje, niestety są szanse. Życzę Panu wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. Wciąż młody z Pana facet. Może Pan jeszcze zrobić dużo dobrego. Wystarczy pomyśleć- zakończył swój wpis Jakub Żulczyk.