W wywiadzie - który zajął całą kolumnę - generał podkreślał, że Polska Rzeczpospolita Ludowa to nie tylko zbrodnie. "Można na wszelkie sposoby przeklinać socjalizm, jednak nie sposób zaprzeczyć, iż po wojnie Polska dokonała ogromnego skoku społecznego" - powiedział rosyjskim dziennikarzom Jaruzelski.

"Odziedziczyliśmy kraj, w którym było 24 mln mieszkańców. A w 1970 roku ludność Polski liczyła już 38 mln. Była to eksplozja demograficzna (…) Wszelako koszty społeczne tego skoku dały o sobie znać w latach 70. W sklepach, jak zwykło się mówić, był tylko ocet. Widocznie ten ocet był silnym afrodyzjakiem, skoro doprowadził do urodzenia 14 mln nowych Polaków" - ocenił generał.

Twórca stanu wojennego wyznał, że darzy sentymentem Rosję. "Muru między Rosją i pozostałą Europą kiedyś nie będzie" - stwierdził. "Wszyscy mają swoje tradycje i drogi do demokracji. Wszystkim jest też potrzebny inny czas, aby pokonać tę długą drogę" - zaznaczył.

Indagowany o stan wojenny, Jaruzelski powtórzył, że innego wariantu, lepszego dla Polski, wówczas nie widział. Przyznał też, że jego wprowadzenie przesunęło o osiem lat upadek muru berlińskiego.

"Choć można też oceniać inaczej. Wprowadzenie wojsk Układu Warszawskiego do Polski nieuchronnie umocniłoby pozycje stronników twardej linii w kierownictwie ZSRR. (Michaił) Gorbaczow nie doszedłby do władzy i nie rozpocząłby swoich reform" - oświadczył.







Reklama