Sara Hussein, korespondentka AFP w Jerozolimie, opisuje krajobraz pełen dzieci. Mówi, że dla mieszkańców Gazy potomstwo jest powodem do wielkiej dumy. Każdy ma tu w telefonie zdjęcia synów i córek, które z chęcią pokazuje przyjezdnym. Ona sama widziała już większość dzieci personelu hotelu, w którym mieszka. Fotografiami chętniej chwalą się dumni ojcowie.
Dzieci są różne
Pełna dzieci jest sama Gaza. Także teraz, w czasie wojny i bombardowań, maluchy gromadzą się wokół obozów uchodźców i szkół prowadzonych przez ONZ, w których schroniło się 160 tysięcy tych, którzy uciekli z domów w obawie przez pociskami. W tłumie tych najmłodszych jest mnóstwo. - Niektóre z nich są śmiałe i ciekawskie, wyciągają rękę na powitanie, pytają o imię, o rodzinę, ojczyznę - pisze Hussein, wspominając dwie siostry z Gazy, które przeszukiwały jej torbę w poszukiwaniu czegoś do zabawy. Skończyło się na wspólnym graniu w łapki.
- Inne dzieci są ciche, ale tak, jakby wynikało to nie tylko z ich charakteru i osobowości. W tej samej szkole mała dziewczynka z dużymi oczami i rudymi włosami wyciągnęła do mnie rękę, ale zamiast ją uścisnąć, po prostu mnie trzymała. Powiedziała, że na imię ma Yasmin, ale nie chciała mówić nic więcej. Chodziła za mną po szkole, gdy przeprowadzałam rozmowy, przychodziła i siadała koło mnie, gdy czekałam w cieniu na konferencję prasową. Nie chciała mówić, po prostu siedziała cicho koło mnie - relacjonuje korespondentka.
Ciała myją w spokoju
Pracownicy kostnicy w Gazie działają bez zbędnych słów i gestów. W ich celowych ruchach, gdy obmywają zakrwawione ciała, widać stoicyzm. Oni zabitych dzieci widzieli wiele. Hussein, opisując chwilę, gdy leżały przed nimi ciała trojga kolejnych, przyznaje: to pewnie nie koniec na dziś. Ich "spokój" widać jeszcze ostrzej w zestawieniu z rozdzierającą serce rozpaczą bliskich.
- Tych troje dzieci - bracia Dżihad i Wissam oraz ich kuzyn Afnan - bawiło się na tarasie w Gazie, kiedy w ich budynek uderzyła rakieta. Ranne dzieci zostały wyniesione z ruin, ale wkrótce potem zmarły. Każde z nich było pokryte bliznami po uderzeniu odłamkami, gorąca stal wyrwała w ich skórze dziury wielkości monety. Zęby jednego dziecka były połamane. Najmłodszy z nich, Wissam, miał na sobie niebiesko-żółtą koszulkę z superbohaterem - opisuje korespondentka. Sara Hussein wślizgnęła się i stanęła w kącie, obserwując traumatyczną pracę personelu i rozpacz rodziny. Stała i płakała. Płakała również wtedy, kiedy opisywała te chwile w relacji.
"Zobaczyłam dzieci, w panice biegnące wzdłuż plaży..."
Hussein widziała na własne oczy również to, co wydarzyło się na plaży w Gazie 16 lipca. Co się rzadko zdarza, opis konkretnej sceny obiegł media na całym świecie. Niemałą rolę w tym odegrał fakt, że wszystko działo się tuż obok hotelu, w którym mieszkali wszyscy korespondenci nadający z Gazy. - Pisałam relację, kiedy z zewnątrz dobiegł mnie odgłos wybuchu. Dotarłam na hotelowe patio, kiedy zobaczyłam grupę dzieci w panice biegnących wzdłuż plaży w naszą stronę. Wtedy spadł na nich kolejny pocisk. Kilkorgu z nich udało się znaleźć schronienie w hotelu, gdzie pracownicy i dziennikarze starali się opatrywać rannych. Razem z dwójką innych dziennikarzy starałam się pomóc chłopcu z odłamkiem w klatce piersiowej. Rannych zabrały karetki. Kiedy dotarły na plażę, znalazły tam ciała czworga dzieci. Gdy wszystko się już uspokoiło, podłoga restauracji w hotelowym patio była pełna krwi i kawałków gazy - opisuje korespondentka.
Jak przyznaje, ta historia nie ma pozytywnego zakończenia, nie ma w niej nadziei. Widzi się i czuje tylko ogromny kontrast, kiedy idzie się na kolację do domu miejscowego i trzyma na rękach jego dwumiesięczne bliźnięta. - Nie można się nie uśmiechnąć - pisze Hussein.
W czasie trwającej już ponad trzy tygodnie wojny zginęło niemal 1400 Palestyńczyków. 80 procent z nich to cywile. Wśród ofiar jest 315 dzieci i 166 kobiet. Prawie 6800 osób zostało rannych, z czego ponad 2300 to dzieci. Po stronie izraelskiej jest 56 ofiar, z czego troje to cywile.
ZOBACZ TAKŻE:Wysłannik ONZ w Gazie nie wytrzymał. Tuż po wywiadzie wybuchnął płaczem >>>