W przygotowanym pakiecie ustaw trzy mają zasadnicze znaczenie dla systemu opieki zdrowotnej: o zasadach funkcjonowania zakładów opieki zdrowotnej, o prawach pacjenta i o dodatkowych, dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych. Ten ostatni projekt budzi najwięcej emocji, bo sięga do kieszeni pacjenta.

Reklama

Jakie dodatkowe ubezpieczenia będziemy mieli do wyboru? "Komplementarne i suplementarne. Po wykupieniu ubezpieczenia komplementarnego" - tłumaczy Beata Małecka-Libera z PO, wiceszefowa sejmowej komisji zdrowia "pacjent ze swojej polisy sfinansuje usługi medyczne niegwarantowane przez Narodowy Funduszu Zdrowia. Z kolei ubezpieczenie suplementarne pozwoli choremu m.in. dopłacić do usług częściowo refundowanych, np. mieć w szpitalu pokój o wyższym standardzie czy lepszą opiekę pielęgniarską".

Ustawa nie precyzuje jednak, jakie świadczenia zdrowotne będą przypisane do konkretnego rodzaju ubezpieczenia, bo wciąż nie ma koszyków świadczeń. "Dopóki ich nie będzie, trudno wyobrazić sobie, jak to wszystko będzie funkcjonowało. Za co dopłacimy i jakie procedury mogą być objęte ubezpieczeniem" - tłumaczy Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Krytycy projektu podkreślają, że dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne jeszcze bardziej podzieli chorych na bogatych i uprzywilejowanych oraz biednych, którzy mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej. Jednak w projekcie znalazł się zapis umożliwiający pracodawcom dofinansowanie zdrowotnych polis swoich pracowników z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Jednak zawarcie ubezpieczenia czy indywidualnie, czy grupowo nie zwolni nas z odprowadzania obowiązkowych składek zdrowotnych.

Reklama

Jakie korzyści mają przynieść te rozwiązania pacjentom i szpitalom? "Wprowadzą do systemu ochrony zdrowia pieniądze z prywatnych ubezpieczeń pacjentów" - wyjaśnia poseł PO Damian Raczkowski z sejmowej komisji zdrowia. Szacuje się, że przy masowym zainteresowaniu takimi ubezpieczeniami mogłoby to być już w pierwszym, drugim roku funkcjonowania przynajmniej 5,5 mld zł. Jednak czy oferta znajdzie aż takie zainteresowanie? Tu eksperci mają wątpliwości i podpowiadają, że przynętą byłyby ulgi podatkowe po wykupieniu polisy.

Eksperci przestrzegają, że posiadacze polis zmonopolizują dostęp do najlepszych szpitali i specjalistów. I dlatego należałoby bardziej zadbać w ustawie o pacjenta "niekomercyjnego”. Można to osiągnąć, ustalając w placówkach publicznych limit świadczeń opłacanych prywatnie na poziomie 30-50 proc.

Radosław Gruca: Załóżmy, że dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne zaczęły już działać. Jak mogę się leczyć?
EWA KOPACZ: Najbardziej do wyobraźni powinna przemawiać krótsza kolejka do świadczeń. Oczywiście nie do tych, które ratują życie, bo te będą na pewno gwarantowane. Nawet jeśli będą nowoczesne, ale drogie. Dodatkowe pieniądze w systemie pozwolą na to, by szpitale pracowały dłużej i szybciej, bo będzie można im dodatkowo za to zapłacić. W ten sposób ograniczymy szarą strefę, bo sami pacjenci będą mogli wybrać taką ofertę towarzystwa ubezpieczeniowego, które będzie oferować usługę, na której nam zależy.

Reklama

A komfort? Za 50 złotych miesięcznie gwarantowana prywatna pielęgniarka?
Dziś trudno ocenić czy ubezpieczenia wpłyną na komfort, choćby dlatego że nie mamy żadnych standardów dotyczących świadczeń w publicznych i prywatnych szpitalach. Trudno mówić o "lepszych” łóżkach czy posiłkach, skoro nie określiliśmy jeszcze, jaki standard musi spełniać łóżko normalne, zwyczajny posiłek, a nawet dodatkowa opieka pielęgniarska. Będziemy mogli o tym mówić, gdy te standardy ustalimy ustawą.

Spór i emocje wywołują głównie wysokości ewentualnych składek. Wedle sondaży prawie połowa Polaków mogłaby zaakceptować składki na poziomie kilkudziesięciu złotych. Ile to będzie dokładnie?
Tego nikt nie wie. Wysokość składek będzie zróżnicowana i zależna wyłącznie od ofert poszczególnych zakładów ubezpieczeń. Na cenę wpływać będą zakres oferowanych produktów i konkurencja na rynku. Obecne założenia ustawy nie ingerują w podstawową zasadę prywatnego rynku ubezpieczeń - czyli kalkulowanie poziomu ryzyka i wyliczanie na tej podstawie składki. To uczciwe, by ci, którzy nie dbają o swoje zdrowie, płacili więcej. Ryzyko zachorowania np. palaczy jest dużo większe niż osób bez nałogów i ubezpieczyciele będą to uwzględniać.

Jaki jest sens wprowadzania ustawy o ubezpieczeniach bez wcześniejszego opublikowania koszyka świadczeń gwarantowanych?
To oczywiste, że Sejm nie zacznie pracować nad tą ustawą przed skończeniem koszyka. To, że ta ustawa trafiła do laski jako jedna z pierwszych, nie znaczy wcale, że jako pierwsza będzie procedowana. Myślę, że Sejm powinien zająć się w pierwszej kolejności ustawą o zakładach opieki zdrowotnej oraz ustawą o prawach pacjenta. Wczoraj nasz szkielet ustawy o koszyku był przedmiotem prac na białym szczycie. Prace trwają.

Ale załącznik, który określi, co należy się pacjentom, a co nie, nie jest jeszcze gotowy?
On nie może zostać stworzony na kolanie, bo rozpocząłby wielki spór. Musi się wypowiedzieć jak najszersza grupa ekspertów. Chcemy, by zakres świadczeń dostępnych i gwarantowanych był jak największy. Na razie określamy koszyk niegwarantowany.