"Kto to jest Kataryna? Przysiągłem sobie, że nie będą czytał żadnych forów czy blogów" - mówił Andrzej Czuma w TVN24.

Prowadząca program przeczytał mu więc wpis blogerki. Twierdzi ona, że syn ministra, Krzysztof Czuma, wysłał e-maile do administratorów portalu Salon24.pl, w którym domaga się usunięcia wpisu - jego zdaniem - "kłamliwego i obraźliwego". To nie wszystko.

Reklama

Syn ministra sprawiedliwości żąda też ujawnienia danych Kataryny, żeby pozwać ją do sądu. I grozi, że w innym razie pozwie administrację Salonu24.pl.

>>> Syn ministra Czumy o blogerach: Sk...syn i wredny babsztyl

O co na to wszystko syn Czumy? Kilka dni temu na jej blogu ukazał się wpis dotyczący dementi Andrzeja Czumy do informacji "Gazety Wyborczej". Informacja była cytowana za "Newsweekiem". Dotyczyła rzekomych spotkań Andrzeja Czumy ze amerykańską stanową prokurator Lisą Madigan. Media spekulowały, że być może chodziło o sprawę amerykańskich długów ministra.

Reklama

Andrzej Czuma dementując doniesienia o spotkaniach stwierdził: "Informacja ta została wymyślona najprawdopodobniej w celu kryptoreklamy strony www należącej do kolegi dziennikarza <Newsweeka>".

"Kompletnie nic mi nie wiadomo o pozwie. Jak możecie zajmować się wynurzeniami biednego człowieka, który jest tak tchórzliwy, że ubliża ludziom przykryty maską anonimowości" - mówił Czuma I broni swojego syna, który jest też jego społecznym asystentem. "Krzysztof to pracowity i dzielny człowiek. Nie ma żadnego wpływu na prace resortu sprawiedliwości" - podkreślił.

Reklama

Co na to wszystko Kataryna? "Jeśli ktoś taki pisze do mnie <my>, to ja rozumiem, że to pan Krzysztof Czuma i pan Andrzej Czuma, a nie pan Krzysztof Czuma i Irena Jarocka" - podkreśla w rozmowie z TVN24. Przyznaje także, że rozważa ujawnienie swoich danych:

"W sumie jak ma być absurdalnie, to może się procesujmy. Ja pozwę ministra o to, że pisze o mnie kłamstwa, a pozwolę się pozwać za zdanie na blogu" - pisze Kataryna. Pół żartem, pół serio dodaje także: "Chce wojny, będzie ją miał. Jak wrócę do Warszawy, to się policzymy".