To się nie da niczym usprawiedliwić, za to można tylko i wyłącznie z głębokim przekonaniem przeprosić - mówił w Radiu ZET prezydent. W imieniu państwa polskiego trzeba przeprosić - dodał. Jego zdaniem cała awantura przyniosła Polsce gigantyczne straty wizerunkowe, które są wodą na młyn pewnych środowisk. Jest wiele ośrodków zainteresowanych tym, żeby to wykorzystać dla budowania wrażenia, że Polska jest krajem rusofobicznym - stwierdził w rozmowie z Moniką Olejnik
>>>Pierwsze wyroki za zamieszki w Warszawie
Bronisław Komorowski uważa też, że to przykre, że wszyscy Polacy muszą odpowiadać za ekscesy łobuzerii. Jednocześnie uważa też, że nie tylko chuligani są odpowiedzialni za zajścia, ale także ci politycy, którzy do niedawna rozgrzeszali tego rodzaju zachowania
normalny kraj wysłałby notkę wyrażającą ubolewanie z incydentu, przepraszając ewentualnie za niedopilnowanie obowiązków sPOczywających na służbach do tego POwołanych.
wy niestety POtwierdzacie tylko wasze nadanie z łaski Moskwy, i to czarno na białym.
proponuję bałwochwalczą wizytę POkutną. zabierz Donka, przeproście za Kaczora, który nie dał się złapać na lep łatwej prowokacji, i uprawiajcie czołganie przez pełzanie jak na rabów przystało.
tylko przygłupiasty cymbał POkemoński, wystraszony wojną z Rosją, którą mu do łba wbijają POst-kacapskie merdia uwierzy w wasz bełkot towarzyszu prezydĘcie,
45 lat komuny, i 22 jej brązowienia zrobiło swoje.
Mówię o tzw wizerunku Polski...
Załóżmy, że był to wypadek.
Na terenie obcego państwa ginie prezydent wraz z naczelnymi dowódcami wojska i elitą polityków. Podejrzenie o zamach jest nieuniknione.
Rządy obu państw, aby oczyścić się z podejrzeń, oddają śledztwo w ręce specjalistów państw trzecich i instytucji międzynarodowych.
Zabezpieczają teren katastrofy i wszelkie, nawet najdrobniejsze, ślady.
Żadne państwo nie zgodzi się narażać swego prestiżu w obronie jakiegoś kontrolera lotów.
W Smoleńsku teren katastrofy zaorano i zasypano piaskiem.
Drzewa wokół wycięto, a szczątki samolotu trzymano pod gołym niebem tak długo, aby deszcze zmyły wszelkie ślady chemiczne.
Na koniec wrak umyto!
To tak, jakby w miejscu zwykłego morderstwa, przed śledztwem umyto podłogi, wypucowano klamki i inne miejsca gdzie mogłyby pozostać odciski palców, zagrabiono ścieżki i trawniki.
Niszczenie dowodów przestępstwa wskazuje winnego.
Na zlodzieju czapka gore!
Rosyjskie działania zaraz po katastrofie to typowe czynności mordercy, który próbuje zatrzeć ślady zbrodni, próbując zniszczyć lub ukryć kluczowe dowody. Popełniające zbrodnię państwa mogą jednak w odróżnieniu od jednostek dość swobodnie mataczyć, zaciemniać sprawę, ukrywać fakty, kierować śledztwo na fałszywe tory i forsować własną, „oficjalną” wersję zdarzeń – nawet na arenie międzynarodowej.
W Smoleńsku Rosjanie błyskawicznie zajęli miejsce katastrofy, na którym mogły znajdować się dowody przeczące tezie, że to był wypadek. Obciążyli winą pilota i złą pogodę, a przede wszystkim usunęli w cień kluczowego świadka – kierownika kontroli lotów, którego zeznania nie wsparłyby „oficjalnych ustaleń”.
Przejęli kontrolę nad ciałami i umieścili je w zaplombowanych trumnach – bez oględzin i sekcji zwłok. Wszystkie rosyjskie czynności odbyły się z pogwałceniem międzynarodowych porozumień dotyczących katastrof lotniczych.
Gdyby ta tragedia była wypadkiem, jak utrzymują Rosjanie, zapisy czarnych skrzynek wsparłyby ich wersję. Rosjanie jednak skonfiskowali rejestratory.
Czy można mieć jeszcze jakieś wątpliwości, że było to zacieranie śladów?
Niemal każda wypowiedź Komorowskiego na temat rywali politycznych budowana była na retoryce nienawiści. Pamiętamy cyniczne słowa „jaka wizyta, taki zamach”, „póki jest ten prezydent, nie da się dobrze rządzić” czy wypowiedziane na trzy miesiące przed tragedią smoleńską życzenie - „chciałbym skrócić zły okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego”.
Od przegranych wyborów parlamentarnych w roku 2005 jedynym czynnikiem integrującym środowisko Platformy stała się nienawiść do wszystkiego, co związane z partią Kaczyńskich. W równej mierze była ona efektem ambicjonalnej traumy Donalda Tuska oraz niemniej mocnego lęku, jaki musiał odczuwać Bronisław Komorowski, obawiając się publikacji treści aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI.
Wielu innych polityków PO, biznesmenów, dziennikarzy i ludzi życia publicznego odczuwało wówczas zagrożenie możliwością ujawnienia ich kontaktów i interesów prowadzonych pod dyktando wojskowej bezpieki. Wkrótce więc pod szyldem Platformy zgromadziło się dość wszelkiego rodzaju renegatów, frustratów i „skrzywdzonej” rządami PiS-u agentury, by uczynić z tego środowiska skansen agresywnych typów, złączonych wspólnotą nienawiści i żądzą odwetu.
Działający w ideowej pustce ludzie PO musieli znaleźć formułę, która pozwoliłaby im dotrzeć do społeczeństwa. Nie potrafiąc przedstawić żadnej koncepcji pozytywnej, postanowili odwoływać się do negatywnych emocji i najniższych instynktów, tworzenia fałszywych obrazów, budowania irracjonalnej niechęci i lęków. Na tym fundamencie zbudowano pozycję Platformy, wmawiając społeczeństwu, że wybór ekipy Tuska uchroni Polaków przed straszliwą katastrofą „kaczyzmu”.
Bez PiS-u i braci Kaczyńskich, środowisko PO nie tylko nie potrafiłoby zbudować żadnego przekazu, ale nie miało motywacji do działania. To nienawiści do rywali politycznych i lęk przed utratą władzy od początku wyznaczały poszczególne etapy działań: począwszy od czystek w służbach specjalnych i poszukiwania prokuratorskich „haków”, poprzez aferę marszałkową i bondaryzację służb, po zbliżenie z putinowską Rosją i zastawienie pułapki smoleńskiej.
Kampania nienawiści, jaką do dziś prowadzi reżim, nie jest niczym nowym: „Ruchy i systemy totalitarne wszelkich odcieni potrzebują nienawiści nie tyle przeciw zewnętrznym wrogom i zagrożeniom, ile przeciwko własnemu społeczeństwu; nie tyle, by utrzymać gotowość do walki, ile by tych, których wychowują i wzywają do nienawiści, wewnętrznie spustoszyć, obezwładnić duchowo, a tym samym uniezdolnić do oporu. Nieustające, bezgłośne, lecz całkiem jasne orędzie powiada: „Wy jesteście doskonali, tamci są zgnili ze szczętem. Już dawno żylibyście w raju, gdyby złość waszych wrogów nie stała na przeszkodzie” – pisał w latach 70. Leszek Kołakowski.
Medialna zasłona milczenia rozciągnięta nad zachowaniami Komorowskiego (widok roześmianej twarzy Komorowskiego, gdy prezydent Kaczyński wracał w trumnie z nieludzkiej ziemi oraz zanegowanie całego dorobku politycznego poprzednika) nie pozwala Polakom zrozumieć, że cała logika tej prezydentury, podobnie jak logika rządów PO została zbudowana na nienawiści i pogardzie dla przeciwników politycznych. Nienawiści tak wielkiej, że nie cofnęła się przed paktowaniem z obcym mocarstwem i wspólnych działaniach przeciwko polskiemu prezydentowi.
Wyrzeczenie się przez PO agresji lub rezygnacja z głoszenia orędzia nienawiści nie jest i nigdy nie będzie możliwe. Musiałoby bowiem doprowadzić do unicestwienia tej grupy, do jej rzeczywistej samolikwidacji i utraty jedynego fundamentu, na którym opiera się to środowisko.
" politycy, którzy do niedawna rozgrzeszali tego rodzaju zachowania". Jak zwykle medrzec-Borat z Belwederu powiedzial, co wiedzial.
---
Podoba mi sie.
Bull shiten rezydent Borat powinien rezydowac w bydlecej oborze, a nie wBelwederze !!!
- Jeszcze nigdy podczas obchodów Święta Niepodległości w Polsce nie dochodziło do podobnych rzeczy. Zatem poniedziałkowe zajścia mówią o narastaniu negatywnych emocji w społeczeństwie. W tych zamieszkach wzięli udział głównie młodzi ludzie, wśród których są ci, gotowi pójść na każdą awanturę. Ale myślę, że jest to też świadectwo rosnącej frustracji całego młodego pokolenia Polaków – zauważa prof. Krasnodębski.
- Ta frustracja i negatywne emocje są wywołane działaniami obecnych polskich władz. 11 listopada widzieliśmy święto urządzone przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, przyprawione ideologią radości, upajania się nią. Co z różnych powodów kompletnie nie przystaje do odczuć większości Polaków. Władzom na pomoc w podtrzymaniu atmosfery radości przyszły prorządowe media, tworząc swoją sztuczną rzeczywistość. One pokazały nie tylko szczęśliwą paradę Komorowskiego, ale również radośnie śmigającego premiera Donalda Tuska.
- Pod koniec dnia, radosny premier, stojąc na lotnisku i udając się na spotkanie z głowami państw Unii Europejskiej w Paryżu, znów w sposób absurdalny przez kamerami telewizyjnymi próbuje przypisać odpowiedzialność za zajścia w Warszawie liderowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu i wygłoszonemu przez niego w Krakowie przemówieniu. Nie przeszkadza Tuskowi nawet fakt, że Kaczyński wygłosił je już po incydentach podczas marszu narodowców. Czyli premierowi nie przeszkadza ani odległość w czasie, ani odległość geograficzna – wskazuje na absurdalność sytuacji prof. Krasnodębski.
W opinii socjologa kreowanie przez władze sztucznej rzeczywistości, nieodpowiadającej realiom życia codziennego Polaków, świadczą o kryzysie politycznym w Polsce. - Z tego należy wyciągnąć wnioski. Czyli jak najszybciej odsunąć od władzy Donalda Tuska i jego ekipę – dodaje publicysta.
NIE LUBIE GO BO JAK WIEKSZOSC NASZYCH POLITYKOW JEST solidaruchem I ROWNIEZ PRZEZ NIEGO POLSKA JEST DZISIAJ Z ZAPASCI ROZKRADZIONA BEZ PRZEMYSLU ROLNICTWA GORNICTWA SLUZBY ZDROWIA
A DO TYCH IDIOTOW KTORZY OBRZUCALI ROSYJSKA AMBASADE
TO NIE ROSJA JEST WINNA TEGO CO SIE DZIEJE W POLSCE TEJ BIEDY TEGO ZE W KRAJU NAD WISLA JEST NAS JUZ TYLKO 35 MILIONOW
NASTEPNYM RAZEM PROPONUJE BUDYNKI SEJMU
POLSKA EDUKACJA ZATRZYMALA SIE W 1989 ROKU I OD TAMTEGO CZASU JEJ POZIOM OBNIZA SIE Z ROKU NA ROK CHCA CHYBA ZEBYSMY DOGONILI POZIOM INTELEKTUALNY AMERYKANSKICH OBYWATELII
NORMALNI LUDZIE KTORZY WIEDZA ZE ZA TO CO SIE DZIEJE W POLSCE ODPOWIADAJA POLACY Z SEJMU PRZEPRASZAJA ROSJE