Conchita Wurst z Austrii wygrała 59. Konkurs Piosenki Eurowizji, którego finał odbył się w nocy z soboty na niedzielę w Kopenhadze. Wokalistka budzi emocje - jest mężczyzną mówiącym o sobie w formie żeńskiej.
Jak mówi Kurski, "poważna partia reaguje na to, co pokazują poważne telewizje". - Nie ocieramy się o śmieszność, dlatego, że uważamy, iż ten manifest, wygłoszony przez to homo-niewiadomo, które wygrało konkurs, był manifestem godzącym w poczucie elementarnego smaku i zasad tradycyjnej, polskiej rodziny - powiedział w programie "Salon Polityczny Trójki" Jacek Kurski.
Solidarna Polska opublikowała na swojej stronie internetowej list kandydującego z jej list do PE Tomasza Adamka, który zaprotestował przeciwko występowi i proponuje zmiany reguł konkursu Eurowizji. W liście do organizatorów konkursu, zarzuca, że w Europie promuje się "dziwne" zachowania zamiast talentów. Pisze, że pierwsze miejsce "pani z brodą" dowodzi, że Europa obrała dziwną ścieżkę, która nie ma nic wspólnego z jej tradycjami, wartościami i podstawowymi normami.
Proces wybierania zwycięzców w konkursie musi być uczciwszy - przekonuje proponując by usunięto jury, które oprócz telewidzów, głosuje na kandydatów.
Zwyciężczyni naprawdę nazywa się Thomas Neuwirth, ale mówi o sobie w formie żeńskiej. W Kopenhadze Conchita Wurst wystąpiła w długiej sukni i z brodą. Powiedziała na konferencji prasowej , że jej zwycięstwo to także zwycięstwo tych, którzy wierzą w przyszłość opartą na braku dyskryminacji, tolerancji i szacunku dla innych. W wywiadzie dla Agencji Reutera powiedziała też, że broda, to wyrażenie przekonania, że można osiągnąć wszystko, niezależnie od tego kim się jest i jak się wygląda.