Krytykowany wcześniej przez prezydenta pilot usiadł za sterami rządowego samolotu, który zawiózł Kaczyńskiego na 63. sesję ONZ. Lech Kaczyński, wyruszając do Nowego Jorku, nie miał wyjścia. Musiał skorzystać z doświadczenia kpt. Pietruczuka.
Nie wiadomo nic o żadnych problemach podczas lotu, więc zapewne prezydent już nie będzie nazywał kapitana Grzegorza Pietruczuka lękliwym pilotem.
>>>Przeczytaj o orderze od ministra obrony dla "lękliwego" pilota
Według ustaleń DZIENNIKA, pułk, który może latać z przedstawicielami polskich władz, dysponuje zaledwie dwoma załogami TU-154. "Pierwsza właśnie odpoczywa po locie, trzecia dopiero się szkoli" - mówi rzecznik sił powietrznych ppłk Wiesław Grzegorzewski.
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki bagatelizuje konflikt Kaczyński - Pietruczuk. "To rzecz czysto techniczna. Jeden pilot leci w jedną stronę, potem odpoczywa, a drugi wraca" - mówi DZIENNIKOWI. I dodaje: "Dlatego nie jest to sprawa do komentowania, bo nic się nie stało".
A Kaczyński miał do niego wiele zastrzeżeń po sierpniowym locie z Warszawy do Gruzji. Rządowym samolotem lecieli wtedy z polskim prezydentem przywódcy kilku innych krajów. Trwała wojna gruzińsko-rosyjska. Pilot odmówił lądowania w Tbilisi. Tłumaczył się względami bezpieczeństwa.
>>>Zobacz, dlaczego Kaczyński doleciał nie do Gruzji, ale Azerbejdżanu
Rządowy samolot wylądował w Azerbejdżanie, a zachowanie Pietruczuka oburzyło prezydenta. Kaczyński groził nawet wyciągnięciem konsekwencji. "Jeśli ktoś decyduje się być oficerem, to nie powinien być lękliwy. Po powrocie do kraju wprowadzimy porządek w tej sprawie" - mówił prezydent.
Ale według Ministra Obrony Bogdana Klicha zachowanie pilota było zgodne z przepisami. Kapitan został nawet odznaczony srebrnym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju, co Kancelaria Prezydenta odebrała jako "kolejną złośliwość rządu Tuska".
>>>Jak przełożeni Pietruczuka wstawiali się za nim, gdy był krytykowany przez prezydenta