"Wspieram Grzegorza, jak tylko brat może wspierać brata. Nie jestem specjalistą. Od tego są lekarze. Oczywiście pomagałem mu też, gdy siedział w więzieniu. Wysyłałem mu listy, paczki, angażowałem adwokata" - wyznaje "Super Expressowi" europoseł Paweł Kowal. Zaraz jednak dodaje: "Mam własną rodzinę i jej poświęcam głównie uwagę".

Reklama

Grzegorz Kowal trafił do więzienia przyłapany na gorącym uczynku, gdy umówił się z 14-letnim chłopcem na seks - opisuje bulwarówka. Kiedy przyszedł na spotkanie, zamiast chłopca, czekali na niego policjanci.

Pracował wtedy w miejskim zespole żłobków w Warszawie. Posadę informatyka załatwił mu brat Paweł - sugeruje "Super Express". Gazeta twierdzi, że Grzegorz zamiast dbać o żłobkowe komputery, całymi godzinami siedział zamknięty w pokoju i szperał w sieci, próbując zaspokoić swoje chore żądze.

Paweł Kowal jest obecnie eurodeputowanym. Wcześniej był m.in. wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Określany jest jako jeden z najbardziej błyskotliwych polityków partii Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama