Brytyjski Zarząd Lotów Cywilnych nie ujawnił do jakich linii należał samolot, ale nadał temu incydentowi najwyższą kategorię A, oznaczającą "poważne zagrożenie kolizją". BBC podaje, że w maju inny pilot podchodząc do lądowania w Southend we wschodniej Anglii zauważył w odległości niespełna 30 metrów mini-helikopter napędzany czterema rotorami. Zassanie drona przez turbiny samolotu mogłoby się zakończyć katastrofą.

Reklama

Sprzedaż dronów-zabawek w Wielkiej Brytanii sięga tysiąca do dwóch tysięcy sztuk miesięcznie, a jak się oczekuje osiągnie rekordowy poziom w okresie przedświątecznym. Najtańsze i najmniejsze kosztują od 35 funtów, większe, o wadze do 10 kilogramów i zdolne rozwijać prędkość do 70 km/godz kosztują około 3 tysięcy funtów.

Przepisy zakazują lotów modeli i dronów powyżej pułapu 130 metrów i na odległość ponad pół kilometra od operatora. Wokół lotnisk, przekaźników telekomunikacyjnych i linii wysokiego napięcia istnieją też strefu zakazu lotów, ale mało kto z nabywców dronów zna te przepisy.

CZYTAJ TAKŻE: Chmara dronów na polskim niebie. Każdy chce go mieć>>>

Reklama