Wśród danych opublikowanych w internecie są zarówno nazwiska, jak i adresy żołnierzy. Grupa nazywająca się "Hakerską Dywizją" Państwa Islamskiego twierdzi, że wszyscy wymienieni uczestniczą w operacjach przeciwko radykałom i wzywa do ich zabicia.
Hakerzy twierdzą, że wykradli dane z baz Pentagonu, ale dowództwo amerykańskiej armii oświadczyło, że informacje pochodzą z domen publicznych. Wojskowi dowódcy zaapelowali do żołnierzy o czujność w związku z publikacją i zapowiedzieli śledztwo.
Od ponad pół roku, międzynarodowa koalicja pod wodzą Amerykanów dokonuje nalotów na pozycje Państwa Islamskiego w Iraku i w Syrii. Stany Zjednoczone twierdzą, że naloty poważnie osłabiły zdolności radykałów, a pod bombami zginęła połowa ich dowódców.
Od czasu, gdy fanatycy opanowali tereny w Syrii i w Iraku, z ich rąk zginęły setki osób, które nie chciały przysiąc posłuszeństwa samozwańczemu kalifowi Państwa Islamskiego.