Dziewczynka waży nieco ponad 3,5 kg. Zarówno ona, jak i jej mam czują się dobrze. Wedle oficjalnych informacji, rodzice do końca nie znali płci potomka.

Reklama

Narodziny drugiego dziecka księżnej Kate odbyły się w luksusowych warunkach - pokój z własną łazienką, kucharzem i schłodzonym szampanem. Koszt - ponad 5 tysięcy funtów na początek, a potem ponad 900 funtów za każdą dodatkową noc. W tym przypadku rodzice mogą jednak liczyć na 10-procentową zniżkę dla stałych klientów. Dwa lata temu w tym samym szpitalu na świat przyszło ich pierwsze dziecko - książę George.

Spóźnione mniej więcej o tydzień narodziny małej księżniczki to nie tylko atrakcja dla światowych mediów i fanów monarchii na Wyspach, ale też poważny atut polityczny przed wyborami w przyszły czwartek. Kiedy dziś o 6:30 rano rozeszła się wieść, że księżna Kate jest już w szpitalu we wczesnej fazie porodu, natychmiast odezwali się liderzy partii politycznych. Labourzysta Ed Miliband powiedział: Myślami jestem dziś z księżną i księciem Cambridge. Życzę im szczęścia. Z kolei konserwatywny premier David Cameron powiedział telewizji BBC: To bardzo podniecająca wiadomość. Jeden z przywilejów mojego stanowiska to to, że ich poznałem z bliska. To fantastyczna para, kochający rodzice i razem z całym narodem życzę im dziś jak najlepiej.

Dla partyjnych liderów kolejne prawnuki apolitycznej królowej to także zdecydowanie polityczny kapitał. Narodziny małego George'a pobudziły optymizm w brytyjskim społeczeństwie, a nawet - zdaniem części komentatorów - pobudziły gospodarkę. Dziś, jeszcze bardziej niż wówczas, taki wzrost optymizmu potrzebny jest stającym do wyborów politykom, zwłaszcza konserwatystom i liberałom. Choć to wszystko jest znacznie mniej ważne dla szczęśliwych rodziców.