Reklama

Reklama

Reklama
Warszawa

Reklama

Reklama

Ukraincy od rana głosują. Dogląda ich poseł z Polski. WYBORY na ZDJĘCIACH

26 października 2014, 18:57
W obwodzie Donieckim wielu komisji wyborczych nie otwarto, bo znajdują się one na terytorium kontrolowanym przez separatystów. Inne otwarto, mimo że są położone na terenie jeszcze niedawno objętym działaniami wojennymi. Sartana to 10-tysięczne miasteczko na wschód od Mariupola. Miejscowa komisja wyborcza to jeden z najdalej wysuniętych lokali wyborczych w kierunku terytoriów kontrolowanych przez separatystów. Tutaj na budynku domu kultury jest jeszcze ukraińska flaga. Do godziny 14 zagłosowało niewiele, bo 300 osób - mówi szef komisji Jurij Szewczuk. Jeszcze kilka dni temu w ogóle otwarcie lokali było pod znakiem zapytania, bo okolice były ostrzeliwane przez ciężką artylerię. Najprawdopodobniej przez separatystów. "Już nie wiadomo, kto tu strzela" - mówi Irina, mieszkanka Sartany, a jednocześnie - obserwator z ramienia jednego z kandydatów. Jak dodaje, również wczoraj słychać było wybuchy. W odległości kilometra od lokalu wyborczego znajduje się most na rzece Kalmius, dalej ziemia niczyja, a jeszcze dalej pozycje separatystów. Obok mostu ukraińscy wojskowi - ochotnicy z zachodu Ukrainy - kopią okopy. "Jedźcie sobie stąd, nie chcemy was!" - krzyczą do żołnierzy mieszkańcy Sartany. Jak tłumaczą, jeśli Ukraińcy będą tu stacjonować, to tamci na pewno znowu będą ostrzeliwać to miejsce. "Znowu będą grady. Mój dom jest 150 metrów stąd. Czujemy się jak zakładnicy." - mówi IAR jedna z mieszkanek Sartany.
W obwodzie Donieckim wielu komisji wyborczych nie otwarto, bo znajdują się one na terytorium kontrolowanym przez separatystów. Inne otwarto, mimo że są położone na terenie jeszcze niedawno objętym działaniami wojennymi. Sartana to 10-tysięczne miasteczko na wschód od Mariupola. Miejscowa komisja wyborcza to jeden z najdalej wysuniętych lokali wyborczych w kierunku terytoriów kontrolowanych przez separatystów. Tutaj na budynku domu kultury jest jeszcze ukraińska flaga. Do godziny 14 zagłosowało niewiele, bo 300 osób - mówi szef komisji Jurij Szewczuk. Jeszcze kilka dni temu w ogóle otwarcie lokali było pod znakiem zapytania, bo okolice były ostrzeliwane przez ciężką artylerię. Najprawdopodobniej przez separatystów. "Już nie wiadomo, kto tu strzela" - mówi Irina, mieszkanka Sartany, a jednocześnie - obserwator z ramienia jednego z kandydatów. Jak dodaje, również wczoraj słychać było wybuchy. W odległości kilometra od lokalu wyborczego znajduje się most na rzece Kalmius, dalej ziemia niczyja, a jeszcze dalej pozycje separatystów. Obok mostu ukraińscy wojskowi - ochotnicy z zachodu Ukrainy - kopią okopy. "Jedźcie sobie stąd, nie chcemy was!" - krzyczą do żołnierzy mieszkańcy Sartany. Jak tłumaczą, jeśli Ukraińcy będą tu stacjonować, to tamci na pewno znowu będą ostrzeliwać to miejsce. "Znowu będą grady. Mój dom jest 150 metrów stąd. Czujemy się jak zakładnicy." - mówi IAR jedna z mieszkanek Sartany. / PAP/EPA / SERGEI KOZLOV
Na Ukrainie trwają przedterminowe wybory parlamentarne. „Mam nadzieję, że Ukraińcy dokonają dziś odpowiedzialnego wyboru” - powiedział Petro Poroszenko po wrzuceniu swojego głosu do urny.

Powiązane

Reklama
Reklama

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Zobacz

Reklama

Reklama
Reklama