Przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej wzbraniali się przed jednoznacznym zapewnieniem, że w czasie niedzielnych wyborów samorządowych system informatyczny służący przesyłaniu i gromadzeniu wyników głosowania, zadziała. Przewodniczący PKW Stefan Jaworski podkreślał, że nie powinno być trudności. - Rzeczywiście sytuacja jest niezbyt komfortowa, ale nie taka, by określać ją alarmistyczną - powiedział sekretarz Komisji, Stanisław Zabłocki.

Reklama

Przedstawiciele PKW skarżyli się jednak, że pracę utrudnia im fakt, iż podlegają ustawie o zamówieniach publicznych. W związku z tym przetarg, który został rozpisany kilka miesięcy temu trzeba było unieważnić, ponieważ żadna z dwóch firm, które się do niego zgłosiły, nie spełniała warunków. W związku z tym kolejna jego odsłona została rozegrana w sierpniu - zgłosiła się tylko jedna firma, która zlecenie otrzymała. Koszt oprogramowania przygotowanego przez firmę Nabino wyniósł 400 tys. zł.

Członkowie PKW tłumaczyli, że do sejmowej komisji cyfryzacji trafił wniosek, by zdjąć obowiązek wypełniania ustawy o zamówieniach publicznych w przypadku tych zleceń, które dotyczą bezpośrednio wyborów, a nie codziennego funkcjonowania PKW. Podparli się przy tym opinią ABW, która stwierdziła, że rzeczywiście sytuacje te są krytyczne dla bezpieczeństwa Polski. Po tym, jak komisja wypowiedziała się na ten temat pozytywnie, wniosek trafił do komisji gospodarki, która decyzji jeszcze nie podjęła. Jako przykład wynikających z tej sytuacji problemów podano przetarg na karty wyborcze, w którym udział chciały brać firmy m.in. z Niemiec czy Chin.

Zobacz zapis konferencji PKW:

Trwa ładowanie wpisu

Skąd się biorą głosy nieważne?

Wyjątkowe natężenie głosów nieważnych występuje na szczeblu sejmików wojewódzkich. W pierwszych wyborach wskaźnik ten wyniósł 9,45 proc., najwięcej na Mazowszu - 11,68 proc., w Warmińsko-Mazurskiem - 11,03 proc., Lubelskie - 10,79 proc. Prawie wszędzie wskaźnik ten był wyższy niż 8 proc. Około 70 proc. spośród wszystkich głosów nieważnych były to głosy puste. Reszta zaś to wstawienie dwóch znaków "X" na karcie, gdzie mógł być on tylko jeden.

W 2002 roku wskaźnik głosów nieważnych wyniósł 14,43 proc. w skali kraju, najwięcej zaś na Dolnym Śląsku - 19,02 proc., na Mazowszu - 17 proc., w Kujawsko-Pomorskiem - 16,8 proc. Cztery lata później wskaźnik dla całej Polski obniżył się do 12,70 proc.. Najwyższy był w Wielkopolsce - 16,64 proc., w Mazowieckiem - 14,6 proc. i w Łódzkiem - 13,56 proc.

W wyborach przed czterema laty wskaźnik ten wyniósł 12,06 proc. Najwięcej - 15,27 proc. - wyniósł w Wielkopolsce, 14,03 proc. na Mazowszu, a 13,08 proc. w Kujawsko-Pomorskiem. Około 70 proc. ogółu to znów głosy puste. Najmniej głosów nieważnych padło w miastach na prawach powiatu - tu około 10 proc. Najwięcej zaś w powiatach ziemskich, np. w powiecie ostrołęckim ponad 25 proc.