Polskich żołnierzy służących w Afganistanie prześladuje pech. Gen. Zdzisław Goral musiał wrócić do kraju i ma poddać się operacji serca. Na tym nie koniec. Mamy problemy z przerzucaniem naszych żołnierzy. Amerykański samolot transportowy C-17 popsuł się i nie zabrał wczoraj 90 naszych oficerów do Kabulu.
Chwilowo nasz kontyngent w Afganistanie został bez dowódcy. Gen. Zdzisław Goral leży w szczecińskim szpitalu. Jest po zabiegu wszczepienia by-passów. "O jego dalszej służbie zdecyduje komisja lekarska, która zbierze się za dwa miesiące" - informuje komandor Artur Bilski, rzecznik Wielonarodowego Korpusu Północny - Wschód ze Szczecina.
W tej sytuacji do Afganistanu wybiera się gen. Mieczysław Bieniek, dowódca 2. Korpusu Zmechanizowanego z Krakowa. Chociaż Ministerstwo Obrony nie chce komentować oficjalnie tej informacji, DZIENNIKOWI udało się ustalić, że generał Bieniek właśnie zapoznaje się z nowymi obowiązkami w natowskim Dowództwie Operacyjnym w Brunssun (Holandia), które nadzoruje afgańską operację.
"Generał Bieniek spełnia wszystkie wymogi niezbędne do tego, aby zastąpić chorego dowódcę" - zapewnia wysokiej rangi oficer Kwatery Głównej NATO w Brukseli. "Ma trzy gwiazdki generalskie, dobrze zna angielski i ma doświadczenie w prowadzeniu misji" - wylicza nasz rozmówca i dodaje z nutą ironii: "W polskiej armii znalezienie żołnierza, który spełnia te wszystkie warunki jednocześnie, jest trudnym zadaniem".
Talibowie szykują się do ataku w Afganistanie. Tymczasem polscy żołnierze są bez dowódcy, bo gen. Zdzisław Goral zachorował i wrócił do kraju. Jego miejsce ma zająć generał komandos, Mieczysław Bieniek - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama