Wizja wielkiej rewolucji cyfrowej w polskiej służbie zdrowia wygląda pięknie: pacjent przychodzi do lekarza, wyciąga dowód osobisty z podpisem elektronicznym, lekarz na tej podstawie otwiera w komputerze e-kartę, umieszcza w niej diagnozę i wypisuje e-receptę, a aptekarz – oczywiście też elektronicznie – odczytuje, o jakie lekarstwa chodzi. Zniknie problem z kolejkami do lekarzy i z nieczytelnymi receptami.
Jeszcze dalej idzie ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia, która trafiła właśnie do konsultacji społecznych. Ma ona umożliwić umawianie wizyt w publicznych poradniach przez internet, monitorowanie online statusu w kolejce do lekarza i skuteczniejsze wykrywanie fałszowania recept i dokumentacji medycznej. – Wizja właśnie zaczyna się ziszczać – mówi „DGP” Leszek Sikorski, dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia odpowiedzialnego za informatyzację publicznej służby zdrowia.
Przykład ze Szwecji
Konkurs na stworzenie prototypu elektronicznych recept zelektryzował największe firmy specjalizujące się w systemach informatycznych. Szczególnie że na stworzenie e-recepty CSIOZ ma aż 3,8 mln złotych. Nic dziwnego więc, że do przetargu zgłoszono aż 10 projektów. Konkurs, ogłoszony w październiku 2009 roku, rozstrzygnięty został dopiero po licznych sprzeciwach biorących w nim udział firm. Ostatecznie wygrał Hewlett-Packard Polska i wreszcie ruszają przygotowania do wypróbowania systemu w rzeczywistości.
– Wprowadzenie systemu nie jest proste. Po to chcemy wdrożyć prototyp, aby później w praktyce zastosować najlepsze rozwiązania. Cały projekt e-recepty musimy wprowadzić w życie do końca 2014 roku, więc teraz jest czas, żeby wypracować jak najlepsze wnioski z wdrożenia prototypu – przekonuje Sikorski. I właśnie podczas jego wdrażania zapadną ostateczne decyzje, jak e-recepty będą w przyszłości funkcjonować. Czy to będzie szerszy system, w którym lekarz z konta pacjenta będzie mógł wyczytać, jakie lekarstwa przepisali mu inni lekarze, czy węższy, w którym będzie miał dostęp tylko do informacji o historii lekarstw, jakie sam zaordynował.
– To szczegóły, które trzeba doprecyzować. Jednak dzięki temu, że tak naprawdę informatyzujemy się dosyć późno, możemy wiele doświadczeń czerpać z innych państw, które tę ścieżkę już przeszły – dodaje Sikorski. – U nas ten proces dopiero się zaczyna, a np. w Szwecji prace nad wprowadzeniem e-recept trwały od już 1983 roku.
2 mld oszczędności
Resort zdrowia, NFZ i CSIOZ najbardziej liczą na to, że dzięki e-receptom wykluczone zostaną błędy wynikające z pomyłek w pisowni nazwy leku, nieprawidłowego opisu postaci leku i wielkości opakowania czy nieprawidłowego odczytania nazwy leku przez farmaceutę. – Szacuje sie, iż wprowadzenie systemu e-recept może przynieść roczne oszczędności rzędu 2 miliardów złotych – mówi Dominika Grzywińska, analityk z Frost & Sullivan.
Potwierdzają to wyniki badań. Kilka miesięcy temu w sprawdzono, jak działa podobny system w USA. Porównano wyniki w 12 praktykach w stanie Nowy Jork. Okazało się że w sześciu, które przeszły na systemy elektronicznego przepisywania leków, liczba błędów zmniejszyła się w ciągu jednego roku niemal siedmiokrotnie.
Jednak prototyp e-recepty to dopiero początek prac. – Należy opracować mechanizmy działania systemu w przypadkach, kiedy konieczna będzie modyfikacja e-recepty, na przykład, gdy pacjent będzie chciał zrealizować tylko cześć recepty albo poprosi farmaceutę o tańszy odpowiednik przepisanego leku – podkreśla Grzywińska.
System e-recept ma być powiązany z Elektroniczną Platformą Gromadzenia, Analizy i Udostępnienia Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych, której powstanie zakłada ustawa przygotowana przez resort zdrowia. Dzięki tej platformie możliwy będzie dostęp do informacji o zrealizowanych i planowanych świadczeniach zdrowotnych, w tym także e-receptach.