Wysokoenergetyczny węgiel z samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej sprowadzał do Polski Doncoaltrade, według Krajowego Rejestru Sądowego zarejestrowany w biurowcu Budusa przy ul. Barbary w Katowicach. Większościowym udziałowcem spółki jest Ołeksandr Melnyczuk, były wiceminister energetyki ŁRL. Dziś to w dużej mierze firma widmo. Sprawdziliśmy to na Śląsku.
Ukraińcy? Jacy Ukraińcy?
Na tablicy przed budynkiem, gdzie są wymienieni najemcy, próżno szukać jej nazwy. - Doncoaltrade? Nie słyszałam. Ale jacyś Ukraińcy od węgla tu bywali, odbierali pocztę. Tyle że od roku ich nie widziałam - usłyszeliśmy od pracowniczki biurowca. Poczta trafiała do skrzynki, do której można się dostać tylnym wejściem. Ciemne schody do piwnicy prowadzą do drzwi - zamkniętych i dawno nieotwieranych, pokrytych pajęczyną. Na skrzynce przed drzwiami widnieje napis "Doncoaltrade". Jest pełna listów, widać, że od jakiegoś czasu nikt jej nie opróżniał. Mimo to zostawiamy w niej prośbę o kontakt.
Więcej o tajemniczych najemcach wie zarządca biurowca. W Budusie potwierdzono nam, że Doncoal-trade jest tam zarejestrowany. - Umowa najmu jest na prokurenta spółki. Regularnie płacą czynsz, a w lokalu mają zdeponowane meble. Jednak od co najmniej roku fizycznie ich tu nie ma. Wcześniej normalnie prowadzili tu działalność - usłyszeliśmy. Dzisiaj z najemcami nie ma kontaktu. - Zastanawiali się kilkanaście miesięcy temu nad wypowiedzeniem umowy, ale tego nie zrobili - dodaje nasz rozmówca.
W KRS próżno szukać adresu strony WWW czy telefonu firmy. Są jednak jej sprawozdania finansowe. Na ich podstawie chcieliśmy oszacować, jakie ilości węgla z Ługańska, który w Rosji był wyposażany w papiery świadczące o jego rosyjskim pochodzeniu, trafiały do Polski. Zamówiliśmy akta spółki w katowickim sądzie. Na miejscu okazało się jednak, że trafiły właśnie do hali wpisów i nie są dostępne.
To dowodzi, że firma wciąż działa, przynajmniej na papierze. Może chodzić o złożenie sprawozdania finansowego za 2016 r., skoro to za 2015 r. trafiło do KRS we wrześniu zeszłego roku. Albo o wykreślenie spółki z rejestru, za czym mogłaby przemawiać nieobecność Ukraińców w obecnej siedzibie.
Sprawdziliśmy też stary adres firmy przy ul. Słowackiego w centrum Katowic. Doncoaltrade został tam zarejestrowany w 2012 r., ale po roku przeniósł się na Barbary. Obecny najemca odesłał nas do właściciela lokalu, kancelarii prawnej KBZ Żuradzka & Wspólnicy. W rozmowie telefonicznej usłyszeliśmy, że faktycznie wynajmowali spółce pomieszczenie. Na dodatkowe pytania nie odpowiedzieli.
Tajemnice Melnyczuka i Ziukowa
Nie wiadomo, jak dużo donbaskiego węgla trafiło do Polski. Cząstkowe dane, które przytacza portal Censor.net.ua, mówią o 11 tys. ton w III kw. 2016 r., jednak najpewniej nie wszystko sprowadziła firma z Katowic. O jej współwłaściciela Ołeksandra Melnyczuka zapytaliśmy na Śląsku ponad 20 osób od lat związanych z branżą. Nikt nie słyszał ani o nim, ani o spółce. Nasi rozmówcy współpracujący z Ukraińcami dopiero po rozmowach z nimi dwukrotnie wskazali Melnyczuka jako sprowadzającego surowiec z ŁRL. - To straszna historia. Kupowanie tego węgla to de facto wspieranie tzw. republik, które naruszyły integralność terytorialną Ukrainy - komentuje ukraińska posłanka Wiktorija Wojcicka.
Choć na Śląsku nikt o Melnyczuku nie słyszał, to za wschodnią granicą jego nazwisko jest dobrze znane. - Ołeksandr i jego brat Serhij, który mieszka w Kijowie, kontrolują wiele firm zajmujących się skupem i sprzedażą węgla. Przed wprowadzeniem w marcu przez ukraińskie władze zakazu handlu z terenami okupowanymi legalnie wwozili surowiec na Ukrainę właściwą. Teraz równie dobrze mogą to robić przez Rosję - mówi nam Denys Kazanski, redaktor naczelny serwisu "Czetwerta włada", autor książki "Czorna łychomanka" (Czarna gorączka) o nielegalnym wydobyciu węgla w Zagłębiu Donieckim.
Na jednym z portali społecznościowych odnaleźliśmy byłego pracownika firmy Doncoaltrade. Zapytaliśmy go o Melnyczuka. "Niczego o tym człowieku nie wiem. Byłem tam na praktyce, przeważnie pracowałem z domu" - odpisał. Gdy zadaliśmy kolejne pytania, zablokował nas, choć obiecywaliśmy mu anonimowość.
Numer telefonu szefa Doncoaltrade, zarejestrowany w resorcie sprawiedliwości Ukrainy, gdy prowadził samodzielną działalność (został wykreślony z rejestru 19 września 2017 r.), nie działa. Mimo wielu prób nie udało nam się z nim skontaktować.
Partnerem Melnyczuka i mniejszościowym udziałowcem Doncoaltrade (40 proc.) jest według dokumentów polskiego KRS Roman Ziukow, w latach 2007–2014 asystent deputowanego z janukowyczowskiej wówczas Partii Regionów. To syn Jurija Ziukowa, byłego wiceministra energetyki Ukrainy. Ukraińscy eksperci, którym opowiedzieliśmy o strukturze własności firmy, byli nią zdziwieni. Ojciec Ziukowa jest na terenie ŁRL osobą niepożądaną, więc to, że dokumenty mówią o jego synu jako o wspólniku przedstawiciela ŁRL, budzi zaskoczenie.
Jurij Ziukow ma znakomite dojścia do elit. W ubiegłym roku został ojcem chrzestnym wnuczki ekspremier Julii Tymoszenko. Jednak rosyjska "Nowaja gazieta" pisała przed rokiem, że Ziukowa z Melnyczukiem do dziś łączą interesy. Ziukow jako wiceminister wzywał do zawierania umów na dostawy węgla z separatystami z Donbasu, a media oskarżały go o doradzanie resortowi energetyki ŁRL, czemu on sam kategorycznie zaprzecza. Także Roman Ziukow był wymieniany przez portal Censor.net.ua jako zaangażowany w interesy ojca.
Po komentarz zwróciliśmy się do Kyryła Meszkowskiego, asystenta ekswiceministra. - Roman i Jurij Ziukowowie mieszkają w Kijowie i prowadzą pokojowy tryb życia. W tym momencie żaden z nich nie jest związany z węglem. A już tym bardziej z Ołeksandrem Melnyczukiem - zapewnia Meszkowski. I dodaje, że Melnyczuk po wybuchu wojny zaczął pod przymusem przejmować firmy swoich wspólników i w ten sposób stał się w ŁRL monopolistą w handlu węglem i benzyną. Nasz rozmówca twierdzi, że Roman od trzech i pół roku nie ma nic wspólnego z Doncoaltrade.
Nie tylko Polska
Część ługańskiego surowca trafia na anektowany przez Rosję Krym. Inna płynie przez Morze Czarne do Turcji. W Rosyjskim Morskim Rejestrze Nawigacyjnym znaleźliśmy certyfikat uprawniający Doncoaltrade do wysyłki antracytu drogą morską. Termin ważności upływa w maju 2018 r. - Na Ukrainie ten rodzaj węgla wydobywa się wyłącznie na obszarach okupowanych, więc jeśli ktoś sprzedaje "ukraiński antracyt", to znaczy, że przechodzi on przez ręce separatystów - mówi nam trader znad Dniepru chcący zachować anonimowość. Na eksporcie dorabiają się liderzy separatystów, w tym przywódca ŁRL Ihor Płotnycki. - Melnyczuk to finansowy mózg bandy Płotnyckiego - zapewnia nas Jurij Ziukow.
W 2013 r. Doncoaltrade jako pośrednik w handlu surowcem został zwolniony z akcyzy przez polski resort finansów. Z "Wykazu pośredniczących podmiotów węglowych" umieszczonego na stronie Służby Celnej wynika, że poza importem paliwa Doncoaltrade zajmuje się też jego sprzedażą w kraju oraz wysyłką do innych państw UE. Zapytaliśmy o to ministerstwo, ale odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Biuro prasowe tłumaczyło się brakiem informacji z katowickiej izby celnej. Jednak zwolnienie z akcyzy importera węgla wynika wprost z ustawy. Obecność Doncoaltrade na tej liście nie jest więc zaskoczeniem.
Poprosiliśmy resort dyplomacji o odpowiedź, czy sprowadzanie do Polski produkcji z samozwańczych republik Donbasu jest zgodne z prawem. "W zakresie odnoszącym się do sytuacji na Ukrainie ograniczenia dotyczące importu zostały przewidziane przepisami rozporządzenia Rady UE z 2014 r. Artykuł 2 rozporządzenia przewiduje zakaz przywozu do UE towarów pochodzących z Krymu lub Sewastopola" - czytamy.
MSZ zastrzega, że przepisy te "nie obejmują innego zakresu terytorialnego", a zatem nie dotyczą Donbasu. Z kolei Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie udzieliła nam odpowiedzi, czy interesowała się działalnością Doncoaltrade, a jeśli tak, co w tej sprawie zrobiono.