Szef polskiego rządu wracał tym samolotem ze stolicy Czech, gdzie brał udział w spotkaniu z Barackiem Obamą. Start nastąpił przed północą - rekonstruuje wydarzenia "Rzeczpospolita".

Reklama

Tuż po wzniesieniu się w powietrze, załoga maszyny usłyszała głuche uderzenie w przednią część kadłuba. Gazeta powołuje się na meldunek do dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

Najprawdopodobniej tupolew zderzył się z ptakiem. Maszyna jednak nie zawróciła do Pragi, tylko dalej leciała do Warszawy, gdzie wylądowała po północy. Rejs trwał około 50 minut.

W raporcie można przeczytać, jakie skutki miało zderzenie: "Ślady uderzenia w dolną powierzchnię nosową części kadłuba samolotu (osłona radaru) - odpryski powłoki lakierowej w miejscu uderzenia". Wynika też z niego, że maszynę sprawdzono i nie stwierdzono jej uszkodzeń.

Reklama

Samolot został jednak sprawdzony dopiero po powrocie do Warszawy. A piloci, z któymi rozmawiałą gazeta, twierdzą, że należało zawrócić do Pragi.