Pozostałości bezzałogowców odnaleziono w pobliżu miejscowości Żyzdra i Duminiczy (około 300 km od Moskwy) na trasie M3 Moskwa-Kaługa-Briańsk, prowadzącej w kierunku obwodu sumskiego na Ukrainie.
Lokalni mieszkańcy informowali, że w niedzielę wieczorem widzieli na niebie dwa obiekty podobne do dronów, poruszające się z prędkością około 140-150 km na godzinę i lecące w kierunku Moskwy - przekazała ukraińska agencja UNIAN za rosyjskim kanałem Mash na Telegramie.
Incydent w Rosji
To już kolejny podobny incydent w Rosji w ciągu kilku ostatnich dni. W nocy z czwartku na piątek odnotowano ataki dronów nieznanego pochodzenia w obwodach smoleńskim, kurskim i kałuskim. Celem nalotów w pobliżu Smoleńska były obiekty infrastruktury energetycznej - zakład przetwórstwa ropy naftowej należący do koncernu Transnieft i budynek administracyjny w pobliżu instalacji gazowych.
30 maja pojawiły się doniesienia o kilku dronach, które uderzyły w budynki mieszkalne na południowym zachodzie Moskwy. Portale informacyjne i media społecznościowe podawały rozmaitą liczbę bezzałogowców, od ośmiu do nawet 25. Władze w Kijowie powiadomiły, że "nie były bezpośrednio zaangażowane" w tę operację.
Naloty
W poprzednich miesiącach naloty dronów odnotowywano też w innych rosyjskich regionach, m.in. w obwodach biełgorodzkim i briańskim, a także w Kraju Krasnodarskim i Adygei. Cel tych ataków stanowiły głównie obiekty infrastruktury krytycznej, m.in. rafinerie.
Ukraina udowadnia, że może skutecznie razić cele nawet w stolicy Rosji; takie naloty bezzałogowców na Moskwę będą się powtarzać, ponieważ sowieckie i rosyjskie systemy obrony powietrznej nie radzą sobie z nowoczesnymi dronami - ocenił 30 maja izraelski analityk ds. wojskowości David Sharp.