Sam jestem lekarzem – chirurgiem. Mamy medycynę na najwyższym poziomie światowym, a jednocześnie kolosalne kłopoty w bardzo wielu obszarach, poczynając od podstawowej opieki zdrowotnej, przez oddziały internistyczne, oddziały chirurgiczne, na których zaczyna brakować lekarzy. I oczywiście psychiatria, gdzie tak naprawdę nie mamy się czym pochwalić, jesteśmy daleko z tyłu za innymi krajami. To nie jest wina lekarzy, jeżeli chodzi o dorobek naukowy, to chylę czoła, ale jeżeli chodzi o nowoczesne sposoby leczenia, to w naszym kraju jesteśmy bardzo w tyle w stosunku do świata. To wina polityków, którzy o psychiatrii rzadko chcą rozmawiać – powiedział, witając uczestników spotkania, marszałek Senatu Stanisław Karczewski.

Reklama

Jednym z ważniejszych tematów wtorkowej konferencji była zagłada osób psychicznie chorych podczas II wojny. – Ta tragedia nie znalazła należytego miejsca w pamięci Polaków – powiedział dr Tadeusz Nasierowski.

Jak mówił, osoby chore psychicznie stanowiły pierwszą grupę ofiar nazistowskiego ludobójstwa. Choroba psychiczna była dla nazistów czynnikiem odbierającym prawo do życia, pochodzenie etniczne ofiar było w tym przypadku dla sprawców zbrodni drugorzędna. Nazistowskie ludobójstwo rozpoczęło się od zagłady chorych psychicznie w okupowanej Polsce.

W latach 1939-1944 realizowany był przez nazistów program Aktion T4 (Akcja T4), którego celem była eliminacja ludzi niedorozwiniętych psychicznie i fizycznie, przewlekle chorych czy niepoczytalnych. Programowi temu nadano kryptonim T4, od adresu placówki kierującej akcją zagłady, mieszczącej się w Berlinie przy Tiergartenstrasse 4.

Reklama

"Decyzja o zagładzie takich osób wynikała wprost z rasistowskiej doktryny narodowego socjalizmu - osoby niepasujące do promowanego w ramach tej ideologii modelu aryjskiego nadczłowieka nie miały prawa do istnienia. Totalitarne państwo dbało o czystość niemieckiej krwi" - tłumaczył Nasierowski.

Naukowym uzasadnieniem unicestwiania chorych psychicznie miały być opracowania psychiatry Alfreda Hoche i prawnika Karla Bindinga, którzy twierdzili, że śmierć osób upośledzonych psychicznie może być uznana przez te osoby i społeczeństwo za wyzwolenie, a dla państwa oznaczałoby to pozbycie się ciężaru utrzymania ludzi nieprzedstawiających najmniejszej nawet użyteczności. Odpowiednie przepisy nałożyły na pielęgniarki i akuszerki asystujące przy porodach obowiązek informowania o narodzinach dziecka z ciężkimi wadami wrodzonymi.

Całkowita liczba zgładzonych przez nazistów chorych psychicznie nie jest znana. Szacuje się, że w Polsce podczas II wojny światowej zamordowano ponad 20 tys. pacjentów szpitali psychiatrycznych.

Reklama

Już we wrześniu i październiku 1939 r. Niemcy zaczęli mordować pacjentów szpitali psychiatrycznych na ziemiach polskich włączonych do Rzeszy. Zazwyczaj pierwszym krokiem było przejęcie kierownictwa szpitala przez niemieckiego dyrektora, kierownika administracji i nadpielęgniarza. Nowy dyrektor natychmiast wydawał zarządzenie zabraniające wypisywania pacjentów ze szpitala i nakazywał sporządzenie listy chorych z podziałem na trzy kategorie w zależności od dolegliwości. Listy te przekazywano władzom centralnym w Berlinie. Następnym krokiem było zabijanie chorych.

Działaniami tymi najpierw objęte zostały zakłady psychiatryczne w Kraju Warty (w Owińskach koło Poznania, w Dziekance koło Gniezna, w Kościanie, w Warcie i Kochanówce koło Łodzi, w Gostyninie) oraz na Pomorzu (w Świeciu nad Wisłą i Kocborowie koło Starogardu Gdańskiego). Przy podejmowaniu decyzji o mordowaniu chorych Niemcy kierowali się nie tylko przesłankami ideologicznymi, ale również praktycznymi. Potrzebne im były szpitale dla rannych żołnierzy, obiekty dla nowo tworzonych szkół SS i innych instytucji służących utrwaleniu ich władzy na terenach włączonych do Rzeszy.

Tadeusz Nasierowski zauważył, że na chorych psychicznie testowano nowatorskie sposoby zabijania. W listopadzie 1939 roku w Obornikach Wielkopolskich po raz pierwszy podczas II wojny światowej Niemcy zastosowali trucie tlenkiem węgla wobec pacjentów ze szpitali psychiatrycznych w Poznaniu i w podpoznańskich Owińskach. Egzekucji dokonano w bunkrze. Stopniowo udoskonalano metody - zaprojektowano specjalne samochody obite wewnątrz blachą i uszczelnione filcem, gdzie chorzy psychicznie ginęli od tlenku węgla. Chorych uśmiercano też w szpitalach za pomocą zastrzyków. Znane są akcje, gdy pacjentów rozstrzelano, jak w przypadku ponad 500 pacjentów szpitala w Chełmnie, i takie, gdzie ograniczono się do odcięcia szpitala od dostaw żywności i opału, jak w Kulparkowie koło Lwowa, gdzie pacjenci masowo ginęli z głodu i chorób zakaźnych.

Szczególnym przypadkiem był szpital w Tworkach pod Warszawą, gdzie nie przeprowadzono bezpośredniej akcji eksterminacji chorych, poza pacjentami żydowskimi, których niemal setka została w kwietniu 1941 roku wywieziona i najprawdopodobniej zamordowana. Nasierowski uważa, że Tworki służyły Niemcom jako przykrywka dla innych zbrodni. Gdy zaniepokojona rodzina zamordowanego chorego szukała go, mówiono im, że pacjenta przewieziono do Tworek, gdzie zmarł.

Zdaniem Nasierowskiego w Polsce powinna powstać jakaś forma uczczenia pamięci chorych psychicznie zamordowanych podczas okupacji, chociażby – jak mówił – pomnik.

Wtorkowa konferencja jest wstępem do Kongresu Zdrowia Psychicznego, który odbędzie się 8 maja w Warszawie. Weźmie w nim udział około tysiąca osób z całego kraju. Będą wśród nich profesjonaliści i użytkownicy psychiatrii, przedstawiciele pomocy społecznej i organizacji pozarządowych, stowarzyszeń samopomocowych i stowarzyszeń profesjonalnych zajmujących się zdrowiem psychicznym.

Organizacja Kongresu została podjęta ze względu na dramatyczny stan psychiatrycznej opieki zdrowotnej w Polsce oraz ciągłe odkładanie realizacji jej niezbędnej i systemowej reformy, poprzez wdrożenie Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Chorzy leczą się w warunkach uwłaczających ludzkiej godności, a w wielu miejscach Polski właściwa pomoc jest praktycznie niedostępna. Poprzez pokazanie determinacji wielu środowisk chcemy mieć wpływ na reformę polskiej opieki psychiatrycznej – zapowiadają organizatorzy kongresu.