W wypowiedzi przekazanej PAP w środę rano przez biuro prasowe KEP, kard. Nycz zwrócił uwagę, że odchodzą świadkowie i uczestnicy walk powstańczych, dlatego trzeba ich zastępować świadectwem pośrednim. Musimy przekazywać to, czego oni nas nauczyli i kontynuować oraz pielęgnować tę ideę, bo pamięć jest tu niesłychanie ważna, żeby w młodym pokoleniu rosło przekonanie, jaka jest cena wolności ojczyzny, jaka jest cena tego, żeby dbać o godność Polski - powiedział hierarcha.

Reklama

Metropolita warszawski wskazał, że chrześcijaństwo nakazuje modlitwę za zmarłych, a w szczególny sposób za tych, których życie było związane z ofiarą i męczeńską śmiercią w obronie ojczyzny.

1 sierpnia 1944 r. w Warszawie wydarzyła się ogromna hekatomba, powstanie było nieporównywalne do niczego innego w Europie i świecie. Ludzie poderwali się do nierównej walki, po to, żeby zapewnić ojczyźnie i stolicy Polski wolność od okupantów tych, co byli przez całą wojnę i tych, którzy stali po drugiej stronie Wisły i czekali na zajęcie naszego miasta. Jest drugorzędną sprawą pod względem aksjologicznym, wartościującym to, że to powstanie nie przyniosło takich efektów, które założyli sobie ci, którzy je przygotowywali. Tamten zryw stał u podstaw tego, co później pozwoliło nam przetrwać czasy komunistyczne i pozwoliło nam wrócić do wolnej ojczyzny - podkreślił kard. Nycz.

Dodał, że ważne jest również to, że młodzi ludzie, którzy przyjechali na Kongres Młodzieży Polonijnej, również będą uczestniczyć w rocznicowych wydarzeniach. Metropolita warszawski wskazał, że "młodzież polonijna skutecznie promuje polską tożsamość na całym świecie".

Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.

Reklama