Mógłbym, ale byłaby to polemiczna łatwizna, napisać w tym miejscu, że to Kaczyński lustrował, to oni wyciągnęli dziadka z Werhmachtu, to oni pisali o potomkach ludzi KPP, to PIS-owcy gadali o "genetycznych patriotach", i że w związku z tym nie mają prawa głosu i krytyki teraz, bo są hipokrytami - pisze Tomasz Lis w portalu Natemat.pl.

Reklama

Ale, jako się rzekło, to byłoby zbyt proste. Powiem więc jeszcze prościej. Tekst Cezarego Łazarewicza jest po prostu interesującym story, opowieścią o polskich losach. Nikt tu nikogo nie lustruje, nikt nikogo nie piętnuje - tłumaczy Lis.

Lis przypomina, że w mediach francuskich pojawiły się setki tekstów o rodzinie prezydenta Sarkozy'ego, w mediach amerykańskich setki tekstów i wiele książek o korzeniach prezydenta Obamy. Zdaniem naczelnego tygodnika z tekstu wyłania się ograz Rajmunda Kaczyńskiego, jako bohatera AK, człowieka dumnego i prawego, a jednocześnie trudnego.

Skąd więc furia prawicowej publicystyki? Pewnie wynika ona ze zdania, które wymieniona z nazwiska osoba usłyszała od Pana Rajmunda - "Niech Bóg chroni Polskę przed moimi synkami". Ale co mamy zrobić, skoro bliska znajoma Pana Rajmunda, bohaterka AK, takie słowa przytacza? Nic.Trzeba je zacytować - mówi Lis i dodaje, że tak jak uzasadnione jest pisanie o korzeniach Kaczyńskiego, tak o uzasadnione jest pisanie o rodzinie Donalda Tuska - Taki tekst też przygotowujemy - mówi Lis.

Reklama