Karol Małcużyński zarzuca "Wiadomościom" tabloidyzację. Twierdzi, że "Wiadomości” pomijają ważne problemy społeczne i kompletnie ignorują większość tematów zagranicznych, a to wbrew misji telewizji publicznej.
- Szefowie i wydawcy tego programu oficjalnie mówią na zebraniach, że chcą tematów jak w popołudniówkach i zajebiste zdjęcia. Do tego ciągłe przebitki na reporterów – jak w najgorszej telewizji komercyjnej. Przecież reporter newsowy powinien pozostawać gdzieś z boku. A tam obrazki są takie: najpierw wielka głowa reportera - z ukosa, od tyłu, z profilu - dalej trochę mniejszy mikrofon z logo TVP, a dopiero na trzecim planie widać maleńką główkę rozmówcy. Tego się nie robi. Do tego w „Wiadomościach” są nieustanne wpadki - mówi "Pressowi" Małcużyński.
Przytacza m.in. przykład z wpadką w materiale o filmie „Zero Dark Thirty” o tropieniu Osamy bin Ladena. Reporter „Wiadomości” wplótł w tym materiale zdjęcie pokazujące, jak śmierć terrorysty oglądają prezydent USA Barack Obama i Hillary Clinton. Sęk w tym, że zamiast wziąć zdjęcie z archiwum wykorzystał fotografię z sieci. Pech chciał, że wybrał wersję przerobioną przez internautów: Obama trzymał konsolę do gier, a Hillary Clinton – pop corn.
Jakie zdaniem Małcużyńskiego powinny być "Wiadomości"? Powinny być o poważnych sprawach. Tymczasem przeciętne wydanie „Wiadomości” wygląda tak: na początek etiuda filmowa, potem coś z sejmu, potem dwie makabry, a na koniec Feder. Kompromitacja. Ja nie twierdzę, że nie można robić lżejszych tematów. Ale nie w tonie głupkowatym. Śmieje się z tego połowa telewizji - mówi Małcużyński, dodając, że
telewizja publiczna powinna wyznaczać standardy, a nie dostosowywać się do średniej rynkowej.
Małcużyński niedawno odrzucił propozycję swoich zwierzchników i rozstał się z telewizją. Dostałem propozycję etatu za tysiąc złotych, plus honoraria. Takie propozycje składa się praktykantom. Jak się zorientowali, że będę się awanturował, próbowali dorzucić parę tysięcy - mówi w wywiadzie.