Brytyjska korespondentka prokremlowskiej "Russia Today", Sara Firth wywołała prawdziwą burzę na Twitterze - donosi "Huffington Post". Dziennikarka, która pracowała dla "Russia Today" od 2009 uznała, że ma już dość sposobu, w jaki stacja przedstawia konflikt na Ukrainie i zestrzelenie Boeinga. Doceniam prace moich kolegów, ale dlamnie liczy sie tylko prawda. Odchodzę z "Russia Today" - napisała na portalu społecznościowym kobieta.
Przyznała, że nie mogła pogodzić się z zasadą, że jeśli cokolwiek dzieje złego się w regionie, to natychmiast trzeba obarczyć za to winą władze w Kijowie.
Odpowiadając na stwierdzenia swych kolegów, że albo padła ofiarą głupiego żartu, albo jej konto na Twitterze zostało zhakowane, odpowiedziała, że wszystkie wpisy wrzucała sama i pisała w nich dokładnie to, co myśli.