Wicenaczelna gazety Roula Khalaf napisała w autorskim komentarzu, że choć przyszłotygodniowe wydarzenie "nie jest najbardziej bulwersującym pomysłem w polityce zagranicznej, propagowanym przez administrację Donalda Trumpa, to (...) jest najbardziej bezcelowym".
Jak zaznaczyła, "wbrew amerykańskim zaprzeczeniom, intencją warszawskiej konferencji jest stworzenie antyirańskiej koalicji, która umocni wrażenie, że świat jednoczy się wokół twardego podejścia Trumpa wobec Islamskiej Republiki, wobec Iranu".
Komentatorka oceniła jednak, że - wbrew oficjalnej nazwie wydarzenia - działania amerykańskiego prezydenta "miały dokładnie odwrotne konsekwencje niż promowanie pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie".
"Każdy jego krok - od odejścia od porozumienia nuklearnego z Iranem, wycofania amerykańskich żołnierzy z Syrii do udzielenia ślepego poparcia Arabii Saudyjskiej - dodaje nową warstwę niestabilności" - argumentowała.
Khalaf uznała też, że Stany Zjednoczone znalazły się w "izolacji" po decyzji o wycofaniu się z porozumienia nuklearnego, bo żaden inny kraj nie zdecydował się na taki krok.
"Ta konferencja mogłaby być niezauważona, gdyby nie była tak uciążliwa dla decydentów w Europie i na Bliskim Wschodzie, którzy włączyli się, aby poszerzyć jej program tak, aby nie wyglądała jedynie na forum zmawiania się przeciwko Iranowi. W zasadzie dalej tak będzie: zaproszono tuziny państw - poza Iranem - ale przynajmniej nie ma żadnej wzmianki na temat Iranu w tytułach proponowanych sesji" - napisała.
Publicystka "FT" podkreśliła, że "żadna zachodnia europejska stolica prawdopodobnie nie ugościłaby antyirańskiej konferencji", ale - jak argumentowała - "rządzona przez nacjonalistyczny rząd Polska chce przypodobać się Stanom Zjednoczonym". W tym kontekście przywołała "starania władz w Warszawie o stworzenie stałej bazy amerykańskiego wojska, którą prezydent Andrzej Duda proponował, aby nazwać Fort Trump".
"Pomimo polskich zapewnień, że trzyma się europejskiej linii, która zakłada wsparcie dla porozumienia nuklearnego z Iranem, to Stany Zjednoczone będą w stanie wskazywać na organizację szczytu w Warszawie jako wyłom w unijnym stanowisku" - ostrzegła.
Khalaf zaznaczyła, że drugim celem amerykańskiej administracji jest zjednoczenie państw Zatoki Perskiej i Izraela na forum publicznym w obliczu wspólnego zagrożenia, z jakim mierzą się ze strony Iranu.
"W najlepszym wypadku konferencja będzie stratą czasu dla wszystkich uczestników. W najgorszym - prowokacją, która popchnie Iran w stronę ponownego przemyślenia swojego przywiązania do porozumienia nuklearnego" - oceniła.
Jak zakończyła, "Stany Zjednoczone budują iluzję antyirańskiej koalicji, podczas gdy Europa coraz bardziej stoi w rozkroku pomiędzy utrzymaniem porozumienia i nieprzyzwalaniem na złe zachowanie ze strony Iranu", wskazując na brak wartościowej współpracy pomiędzy USA a Unią Europejską jako konsekwencję wcześniejszych decyzji Trumpa.
Wcześniej w środę ambasador Iranu w Warszawie Masud Edrisi Kermanszahi ostrzegł, że jeśli konkluzje konferencji bliskowschodniej w Warszawie będą wymierzone w Iran, Polska będzie musiała liczyć się z tego konsekwencjami, dodając, że w grę wchodzi m.in. obniżenie rangi stosunków polsko-irańskich.
- Ta konferencja nie ma na celu rozwiązywanie jakichkolwiek problemów - ocenił dyplomata. - Jeżeli organizatorzy rzeczywiście chcieliby pracować nad rozwiązaniem problemów i trudności na Bliskim Wschodzie, to czemu nie zaprosili niektórych krajów, które się w tym regionie znajdują, m.in. Iranu, o którym ma tam być mowa?
W połowie stycznia amerykański Departament Stanu i polskie MSZ poinformowały, że w dniach 13-14 lutego w Warszawie odbędzie się konferencja ministerialna w sprawie budowania pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Wcześniej w rozmowie ze stacją Fox News sekretarz stanu USA Mike Pompeo powiedział, że szczególna uwaga poświęcona zostanie wpływom Iranu w regionie.
Teheran uznał udział Polski w organizacji konferencji za akt wrogości. Tamtejsze MSZ wezwało charge d'affaires ambasady Polski, aby zaprotestować przeciw tej konferencji. Jak podało polskie MSZ, polski dyplomata przedstawił irańskiemu resortowi spraw zagranicznych założenia planowanej konferencji.
Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz wielokrotnie zapewniał, że konferencja bliskowschodnia w Warszawie "nie jest skierowana przeciwko żadnym państwom", a organizatorzy "chcą przedstawić pozytywny program dla Bliskiego Wschodu".
Wśród potwierdzonych uczestników jest m.in. wiceprezydent USA Mike Pence i sekretarz stanu Pompeo.