- Facebook dążył do tego, żeby proces oddalić z Polski, ale sąd Polski doszedł do wniosku, że jest właściwy do rozpatrywania tej sprawy. To już jest duży sukces - powiedział Świrski.
Podkreślił, że pozew dotyczy łamania art. 54 Konstytucji. Mówi on, że "każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji" i że "cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane".
Świrski złożył pozew po Marszu Niepodległości 11 listopada w 2016 roku.
"Casus usuwania czy zamykania kont mówiących o Marszu Niepodległości to jest przykład większego zjawiska, jakim jest cenzura, która jest w Polsce zakazana. To spowodowało, w moim przypadku, że nie miałem pełnej informacji o marszu, a chciałem się na niego wybrać, nie będąc ani zwolennikiem Ruchu Narodowego, ani członkiem tej organizacji. Chciałem po prostu uczestniczyć w święcie patriotycznym. Polscy patrioci mają prawo wybrać miejsce, w którym mogą świętować niepodległość, a Facebook im to uniemożliwił. Stąd ten pozew" - powiedział Świrski.
Prezes RDI podkreślił, że z Facebooka korzystają miliony użytkowników, a "choć nie ma żadnej legitymacji demokratycznej, cenzuruje treści lub też jedne udostępnia, a inne nie".
- Okazuje się, że udostępniane są treści szkalujące wartości tradycyjne, a zakazane są treści związane z wartościami tradycyjnymi. Ofiarą tej cenzury padają symbole narodowe, związane z polską historią - stwierdził Świrski.
- Chodzi o to, żeby ograniczyć wpływ takiej organizacji jak Facebook na wolność słowa, na to, że ograniczają wolność słowa obywateli, ograniczają dostęp do informacji i promują wygodne i subiektywnie wybrane treści, które nie są przez wszystkich Polaków popierane. Takim przykładem są pojawiające się treści szkalujące Jana Pawła II, dla większości Polaków postaci świętej - dodał.
Proces rozpoczął się w środę o g. 12.30 w Sądzie Okręgowym w Warszawie.