"To wyglądało jak stary plan filmów grozy z Hollywood. Zawsze się śmiałam, że tam dają za dużo pajęczyny. At teraz widzę takie coś na własne oczy" - powiedziała dziennikarzowi "Dallas Morning News" kierowniczka parku, Donna Garde.

Każdy, kto przyjedzie do lasu niedaleko Willis Point w Teksasie, nie wierzy własnym oczom. Potężne pajęczyny zwisają z gałęzi drzew, a w sieci tkwią setki owadów, które wpadły w pułapkę pająków.

Reklama

Skąd się to wzięło? Uczeni nie mają pojęcia. Część początkowo sugerowała, że to inwazja jedynego gatunku pająków z południowej półkuli, które żyją w koloniach. Ale okazało się, że to nie one. Inni badacze twierdzą, że to przypadek. Po prostu wiatr zepchnął w jedno miejsce dużą grupę pająków.

A reszta podejrzewa, że to jakiś fenomen natury. Coś jeszcze nieodkrytego, co ludzie widzą pierwszy raz na oczy. Dlatego największe amerykańskie uniwersytety poprosiły strażników leśnych o próbki nici i kilka pająków, by mogły zbadać kto stoi za pajęczyną.

Reklama