Symulator lotu na Marsa, czyli makietę kosmicznej rakiety, wybudowano w Instytucie Problemów Medycznych i Biologicznych w Moskwie. Przez najbliższe 105 dni zamieszka w niej szóstka ochotników - czterech Rosjan, francuski pilot oraz niemiecki inżynier wojskowy. Zostaną zamknięci w ciasnych pomieszczeniach o łącznej powierzchni ok. 320 mkw. Z tego jedynie 72 mkw. stanowi część mieszkalną - pozostałe to składziki, lądownik oraz pomieszczenie z łazienką i sprzętem medycznym. Każdy z mieszkańców ma do dyspozycji ok. 3 metry prywatnej przestrzeni: wąskie łóżko, stolik i szafę.
Niektóre sprzęty umieszczone w wyłożonych sosnową boazerią pomieszczeniach przypominają te domowe: płaski telewizor na ścianie, plastikowy czajnik, kuchenne krzesła. Gorzej jest w łazience. Zamiast prysznica ochotnicy będą korzystać z sauny parowej i wycierać się wilgotnymi chusteczkami. W niby-statku zamontowano także toaletę rodem ze stacji kosmicznej ISS oraz sprzęt do ćwiczeń fizycznych. Na pokładzie znajduje się kilkutonowy zapas jedzenia
(w przygotowanych, porcjowanych paczkach) oraz wody.
Co przez 105 dni będą robić ochotnicy? "Tak jak normalni kosmonauci będziemy mieć osiem godzin na sen, osiem godzin na pracę, m.in. przeprowadzanie eksperymentów z zakresu biologii i medycyny, oraz osiem godzin czasu wolnego na posiłki, ćwiczenia czy relaks" - mówi w wywiadzie dla "The Guardian" Siergiej Riazański, 34-letni specjalista od badań kosmosu, który będzie przewodził grupą.
Co ważne, ochotnicy zostaną praktycznie odcięci od świata - nie będą mieć dostępu do telewizji, radia czy internetu, a jakiekolwiek komunikaty wysyłane czy nadsyłane z Ziemi będą przychodzić z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. Za swoje poświęcenie otrzymają 15 tys. euro. Oczywiście, gdy któryś nie zniesie izolacji, będzie mógł wyjść - jednak to wpłynie na warte miliony dolarów doświadczenie.