Pochodzenie wody na Ziemi jest ciągle przedmiotem badań naukowców. Nasza planeta powstawała w tak gorących temperaturach, że wszelka potencjalna woda musiała wyparować. Tymczasem obecnie 2/3 powierzchni naszej planety zajmują morza i oceany.
Jako jedno z możliwych źródeł wody od dawna wskazywane są komety - skalno-lodowe bryły, określane też jako "brudne kule śniegu". Jednak dotychczasowe obserwacje nie potwierdzały tej hipotezy, gdyż pomiary wody w kometach wskazywały, że zawiera ona około dwa razy więcej deuteru niż jest go w oceanach (deuter to jeden z izotopów wodoru, cięższy od zwykłego wodoru, gdyż zawiera w jądrze jeden proton i jeden neutron - PAP). Wobec tego jako źródło wody wskazywane były raczej meteoryty lub planetoidy.
Sytuację mogą zmienić najnowsze wyniki badań międzynarodowego zespołu naukowców kierowanego przez Paula Hartogha z Max-Planck-Institut fr Sonnensystemforschung (MPS) w Katlenburg-Lindau w Niemczech. Wyniki opublikowane zostały w internetowym wydaniu czasopisma "Nature".
Na Ziemi stosunek deuteru do wodoru wynosi około 1:6400. "Drobne ciała, które dostarczyły wodę na Ziemię powinny mieć podobne proporcje tych dwóch izotopów", tłumaczy dr Migueal de Val-Borro z MPS, który brał udział w badaniach.
Nietypową w stosunku do innych zbadanych do tej pory komet, a jednocześnie pasującą do opisanej sytuacji okazała się kometa 103P/Hartley 2. "Kometa Hartleya ma stosunek deuteru do wodoru prawie identyczny z tym w ziemskich oceanach" - powiedział Paul Hartogh z MPS.
W badaniach wzięło udział dwoje polskich naukowców: dr Dariusz Lis, pracujący w Kalifornijskim Instytucie Technologicznym CALTECH oraz dr Sławomira Szutowicz z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie.