Dziennik pisze, że seria tych środków została opracowana przez autorów z rosyjskiego Państwowego Instytutu Naukowo-Badawczego Chemii Organicznej i Technologii (GNIIOCHT) pod koniec lat 80., a w roku 1991 osoby nadzorujące prace otrzymały nawet Nagrodę Leninowską, czyli jedno z najwyższych radzieckich odznaczeń państwowych za osiągnięcia m.in. w nauce i technice.

Reklama

Dwaj pracownicy Instytutu mieli ujawnić na początku lat 90., że nowiczok opracowano w ramach tajnego projektu "Foliant" i że jest to binarna broń chemiczna, a jej specyfika, jak pisze "Kommiersant", polega na tym, że, "w stan gotowości bojowej jest wprowadzana bezpośrednio przed użyciem".

Dziennik zauważa, że oficjalnie użycie i produkcja nowiczoka są zakazane umowami międzynarodowymi, lecz "realne prześledzenie produkcji (chemicznych) prekursorów bez dobrej woli władz jest skrajnie trudne".

Jak wygląda zatrucie nowiczokiem? Podobnie jak w przypadku innych środków fosforoorganicznych, w organizmie dochodzi do zablokowania jednego z najważniejszych enzymów wpływających na poprawne działanie układu nerwowego – acetylocholinesterazy. W następstwie dochodzi wówczas do nagłego wzrostu poziomu acetylocholiny, co powoduje bardzo silną stymulację układu nerwowego, a to z kolei prowadzi do silnych skurczów wszystkich mięśni. Już po kilku sekundach dochodzi do uduszenia z powodu skurczu przepony i mięśni międzyżebrowych.

"Kommiersant" pisze, że jedyny zarejestrowany przypadek przestępczego użycia trującej substancji podobnej efektem działania do nowiczoka pochodzi z roku 1995; wówczas zabójca otruł bankiera Iwana Kiwilidiego i jego sekretarkę za pomocą trującego środka bojowego, którym potraktował słuchawkę telefonu w gabinecie Kiwilidiego. U poszkodowanych doszło do gwałtownego zaostrzenia się wszystkich chronicznych schorzeń (Kiwilidi zapadł w śpiączkę z powodu niewydolności nerek), a sekretarka, która też zmarła, nawet nie rozmawiała przez telefon, a jedynie go odkurzała - pisze rosyjski dziennik.

Przypomina, że w trakcie śledztwa wyszło na jaw, że niebezpieczną substancję otrzymano wówczas od pracownika filii Instytutu (GNIIOCHT) w obwodzie saratowskim. Ostatecznie pracownika osądzono za przekroczenie kompetencji, gdyż bezprawnie syntetyzował potencjalnie niebezpieczne reagenty, a zabójca, który sam doznał ciężkiego zatrucia i musiał się leczyć, oraz zleceniodawca - partner biznesowy bankiera - zostali skazani na kary wieloletniego więzienia - pisze dziennik.

Reklama

Zauważa, że w przypadku zamachu w Salisbury poszkodowani zostali były pułkownik GRU i jego córka, a także funkcjonariusz policji, który rewidował ich dom, i około 20 osób, które przebywały w miejscach odwiedzanych przez Siergieja i Julię Skripal.

Dziennik przypomina też, że 27 września 2017 władze Rosji oświadczyły, że całkowicie zlikwidowały całą broń chemiczną.