Obama zdaje sobie sprawę, że osłabione kryzysem i prowadzące dwie wojny USA muszą układać się nawet z tymi, którzy nie mają za sobą lektury "O demokracji w Ameryce". Bez nich nie uda się rozbroić z atomu Korei Północnej i Iranu, wynegocjować nowego układu START, zakończyć wojny w Afganistanie czy ułożyć ładu gospodarczego na dekady po kryzysie.
Rozczarują się postępowi zwolennicy Obamy. Laureat pokojowego Nobla oprócz tego, że odpuszcza grzechy swoim partnerom ze Wschodu, zawiera z nimi również deale, których nie powstydziłby się znienawidzony George W. Bush. To wzorowy demokrata, a nie wojowniczy neokon grzebie porozumienie klimatyczne. Bo od mantry o trujących gazach o wiele ważniejsza jest dla niego kondycja rodzimego przemysłu.
Taka jest logika sprawowania władzy. Nawet w przypadku efektownych medialnie polityków takich jak Obama.