Czy demaskacja liderów polskich partii przełoży się na decyzje przy urnie? Śmiem wątpić.
Bo wyobraźmy sobie Polaka nad kartą wyborczą. Donald Tusk w 2007 roku skłamał, że rozmawiał z pielęgniarką Ewą ze Skarżyska-Kamiennej. – To oszust, nie głosuję na niego – myśli Polak. Czyli co – PiS? Tyle że ci z kolei też nie są święci. To może lewica? Tyle że to oni stali za wysłaniem wojsk do Iraku i sprawą Marcina Tylickiego.
A inni? Może nas nie oszukali tylko dlatego, że nie rządzili. Tylko dlatego, iż nie mieli jeszcze okazji spostrzec, że wyborcy to marionetki. Że wystarczy, jak przyznaje w filmie PR-owiec Adam Łaszyn, wymyślić dobrą przynętę. Bo politycy polują na nas jak na ławicę ryb. Nawet jak wysmykną się pojedyncze sztuki, efekt zostanie osiągnięty. Nadal za łatwo będziemy dawać się im łapać.