Bo jakby się temu przyjrzeć, to Platforma Obywatelska poza drobną porażką prestiżową nie poniosła żadnego uszczerbku. Większość mediów i tak jest całkowicie pod urokiem Słońca Peru, a TVP odzyska się w przyszłości.
Nie ma co załamywać rąk. Jak zwykle bawi groteskowa zamiana miejsc przy ustawie kominowej. Pamiętacie państwo, że PiS chciało ją znieść, gdy rządziło i obsadzało swymi szwagrami spółki państwowe, ale protestował poseł Grad. Dziś minister Graś przeforsował w Sejmie jej zmianę, ale w sukurs protestującemu PiS pospieszył prezydent i użył weta. Kłopot mały, bo platformerscy i chłopscy szwagrowie dorobią sobie w radach nadzorczych, za to lepszego alibi dla PO do niepodejmowania trudniejszych wyzwań nie można sobie wyobrazić. Przecież Kaczyński wszystko torpeduje!
Kiedy Donald Tusk opowiadał, że nie ma się co spieszyć ze spełnianiem obietnic wyborczych, bo prezydent i tak będzie wetował, traktowano to słusznie jako wykręt. A tu taki prezent. "Skoro tak, to do 2010 roku będziemy administrować, a dopiero jak wygra Donald Tusk, wniesiemy swoje projekty ustaw" - ogłosili zgodnie posłowie Chlebowski i Niesiołowski.
Spełnianie niektórych obietnic bywa pracochłonne, kontrowersyjne, a czasem nawet i bolesne. Więc lepiej się wykręcić. PiS tłumaczyło, że nie miało większości, teraz Platforma Obywatelska będzie oskarżycielsko wyciągać palec w stronę prezydenta, a wszyscy wokół będą kiwać ze zrozumieniem głowami.
W wypowiedzi szefa klubu PO zabrzmiał jednak ton świeży i zdumiewający. Oto Zbigniew Chlebowski wspomniał, że trzeba będzie poczekać z fundamentalnymi reformami Platformy Obywatelskiej, bo prezydent zawetował dwie z nich. Poseł albo się przejęzyczył, albo popisał rzadką szczerością (jak minister Grad wspominający, iż "kampania rządzi się swoimi prawami").
Fundamentalne reformy? Przejęcie państwowej telewizji i zapłacenie swoim nominatom więcej to jakiekolwiek reformy? I to fundamentalne? To taki pan Chlebowski ma pomysł na państwo? Tyle chce osiągnąć? Jasne, apetyt na propagandę i kilka złotych ekstra mają wszyscy i wszyscy starają się te apetyty zaspokajać, jednak nikt dotąd nie nazywał tego fundamentalną reformą.
No dobra, nie udawajmy Greka. Przecież wiadomo, że nie chodzi tylko o kasę i telewizję, a Chlebowski tak chlapnął, bo musiał jakoś wytłumaczyć kalkulację PO, by przez dwa lata nie zrobić nic kontrowersyjnego. Tyle że maskując cynizm, dokonał niechcący jego kanonizacji.