Z politowaniem przyjąłem słowa posła Przemysława Gosiweskiego, który odmawia praw parom homoseksualnym będącym na terenie Polski oraz PiS, które zamierza sporządzić do tego specjalną rezolucję. Nasi politycy, jak widać, mentalnie ciągle nie są członkami Wspólnoty Europejskiej i nadal mają sporo do nadrobienia, jeśli chodzi o lekcję tolerancji oraz szacunku dla drugiego człowieka. Jednakże Polacy słyną z "machania szabelką" na arenie międzynarodowej, co z reguły jest tam traktowane z pobłażaniem, bo wiadomo, że niewiele nam z tego wychodzi.

Reklama

>>> PiS idzie na wiojnę z Radą Europy

Żeby nie wiadomo ile Polacy sformułowali dokumentów, to nie spodziewam się, że Parlament Europejski przyjmie jakąkolwiek rezolucję ograniczającą prawa jakiegokolwiek obywatela Unii. Niezależnie od posła Gosiewskiego mamy XXI wiek, prawa człowieka i obywatela, które są niezbywalne. Czy Gosiewskiemu i PiS to się podoba czy nie, osoby homoseksualne również posiadają te prawa i mogą z nich korzystać. W przeciwieństwie do Polski, w Unii Europejskiej są one respektowane.

Kolejny raz skończy się na tym, że Unia popatrzy na nas jak na dziwolągi, które nie rozumieją, co oznacza Wspólnota Europejska oraz szacunek dla drugiego człowieka. Takie rezolucje będą przyjmowane jako kompletne niezrozumienie podstawowych praw. Dziwię się więc, że PiS upiera się przy powrocie do średniowiecza, kiedy to osoby homoseksualne były potępiane lub palone na stosach. Oczywiście na świecie nadal są takie kraje, w których homosekstów traktuje się w taki sposób. Może więc to z takimi krajami warto zawiązać unię?

Robert Biedroń - publicysta, polityk lewicy, działacz na rzecz osób LGBT