Wiadomość - co prawda szczątkowa - jest jednak niepokojąca. Oto rząd szuka podobno dodatkowych 3 mld zł. Jeżeli rzeczywiście zmieniły się założenia i potrzebujemy już nie 17, ale 20 mld oszczędności, to sprawa robi się poważna.
I w tym momencie nie chodzi o powagę sytuacji gospodarczej, bo oszczędności 20-miliardowe wydają się jeszcze górną granicą tych, które są do przeprowadzenia bez gigantycznego "bólu". Poważne jest pytanie, skąd w ciągu kilku dni suma rośnie o niebagatelne 3 miliardy.
Odpowiedzi mogą być różne. Najlepszą byłaby taka, że rząd woli dmuchać na zimne i szuka oszczędności na zapas. W porządku. Gorsza odpowiedź niestety - czysto intuicyjnie - wydaje mi się bardziej prawdopodobna: coś się musiało zmienić. I powinniśmy zostać poinformowani o tym, co. Czy rząd policzył coś od nowa? Czy okazało się, że wpływy budżetowe będą jeszcze niższe, niż się wydawało? O co chodzi? Skutki tej niepewności już mamy: bardzo słabnie złoty, giełda bije rekordy spadków.
A polityka informacyjna rządu nie istnieje. Przez kilka dni szukaliśmy 17 mld. Nagle szukamy dwudziestu. Czy za kilka dni okaże się, że potrzeba jeszcze pięciu? Oby nie.