"Kiedy ktoś mnie po pijaku obrzyga w autobusie, to nie jest obraza. To jest obrzydliwość. Prezes PiS nie ma życiorysu, który by mu pozwolił mnie obrazić" - w taki sposób Władysław Bartoszewski skomentował dla DZIENNIKA sobotnie przeprosiny Jarosława Kaczyńskiego, adresowane do inteligencji. Wypowiedź wywołała liczne komentarze wśród internautów.
>>>Przeczytaj: Czy Bartoszewski przesadził?
"Władysław Bartoszewski dał wypowiedź jak z Palikota" - uważa poseł PiS Jacek Kurski. "To jest szok, jest mi bardzo przykro!" - podkreśla jego partyjny kolega Tadeusz Cymański. On również niechętnie odnosi się do niedzielnej wypowiedzi Władysława Bartoszewskiego.
"Nigdy, mimo różnic politycznych, jakie są między nami, czegoś takiego się nie spodziewałem. Mam wrażenie, że przesiąknęły go toksyny nienawiści, których niestety w Platformie Obywatelskiej jest bardzo dużo. Mamy czas kryzysu, powinniśmy być jednak spokojniejsi, wyciszeni, a nie dopuszczać się takich ostrych ataków" - podkreśla Cymański.
W jego ocenie, użycie porównania do pijaka, który obrzygał kogoś w tramwaju, było zabiegiem celowym i z pewnością niewypowiedzianym w porywie emocji.
"To przecież znane powiedzenie, którego używa się wtedy, gdy po wielkopańsku chcemy dać komuś do zrozumienia, że jego zachowanie czy słowa nas nie obrażają, bo jest kimś małym, gorszym i nie dosięga nam do pięt. To chyba nie jest wypowiedź na miejscu, tym bardziej że jak ktoś przeprasza, to jednak wypadałoby te przeprosimy przyjąć bardziej godnie" - zaznacza poseł PiS.
WEŹ UDZIAŁ W SONDZIE DZIENNIKA: